Steve pojechał do domu i opadł na swoją dużą skórzaną sofę. Był całkowicie wyczerpany, jego kutas i jądra bolały od niesamowitego ruchania, którego dokonał. Wiedział, że będzie mógł przelecieć mamę Jane bez jej stawiania więcej niż symbolicznego oporu. Była tak sfrustrowana seksualnie, że czuł zapach jej cipy, gdy tylko otworzyła drzwi wejściowe. Desperacko chciała, żeby ją dobrze i mocno wyruchano, nawet jeśli nie mogła się do tego przyznać przed sobą. Trudno było uwierzyć, że dożyła trzydziestu dziewięciu lat i nikt nie nacisnął odpowiednich seksualnych guzików, które uwolniły ukryte w niej Lyndi Loo. Pojawienie się Sandry było po prostu zbyt dobrą okazją...
937 Widoki
Likes 0