
Przepraszam, ludzie, którzy robią sobie przerwę od Linka, ponieważ jestem CAŁKOWICIE zakłopotany i pomyślałem o nowym pomyśle na historię, Kai, ze swoimi długimi brązowymi, kręconymi włosami z pomocą wiatru, smagnęła ją w kark. Jej długie rzęsy, które prawie zakrywały jej błękitne oczy, chroniły oczy przed brudem. Gdy koń stanął przed nią dęba, Kai wyciągnęła ręce przed siebie i delikatnie ukłoniła się koniowi. Jego szybkie ruchy były ostre i Kai nie wiedział, czy uda jej się złamać konia, czy nie. Po około minucie przestraszony koń zaczął schodzić z przednich nóg i kłaniał się do tyłu. Kai uśmiechnął się i poklepała dzikiego konia. – Czy teraz jest bezpiecznie? Panie Belate, zapytał właściciel stacji. „Wciąż jest dziko, ale teraz wie, że jestem tutaj jako przyjaciel” odpowiedział kai, nie patrząc na niego, tylko głaszcząc konia. Kai powoli podniósł uzdę i założył ją na konia, bardzo ostrożnie, żeby go nie przestraszyć. Kai uśmiechnął się ponownie, gdy koń pozwolił jej na to bez żadnej reakcji. "Cóż, twoja wynajęta panienko!" Pan Belate zaśmiał się. Kai odetchnęła z ulgą, w końcu miała pracę ze zwierzętami, które kochała. Gdy Kai wyszła z ringu, aby inni ludzie zaprowadzili konia do stajni, zatrzymał ją pan Belate. „Teraz słuchaj panienko, wstajemy punktualnie o 6 rano, poradzisz sobie z tym?” Posłał jej surowe spojrzenie. „Tak, oczywiście, panie Belate” – powiedziała kai, kiwając głową. Zamierzała zamieszkać w małym pokoju nad stajnią, gdzie jej nowy koń „Braye” miał się dobrze zadomowić. Gdy Kai szedł ścieżką, potknęła się o niski brzeg i przewróciła. Kiedy próbowała się podnieść z suchej ziemi, poczuła, jak silne ręce pomagają jej stanąć na nogi. Odwróciła się i zobaczyła zatroskaną, ale bardzo przystojną twarz, patrzącą na nią od góry do dołu swoimi brązowymi oczami. "Wszystko w porządku?" – zapytał z niepokojem. Był mniej więcej w jej wieku i miał brązowe włosy, które opadały mu tuż za oczy. „Umm… myślę, że tak…” Powiedziała, oglądając się pod kątem ewentualnych obrażeń. – Potrzebujesz pomocy w powrocie na stację? jego oczy były łagodne i niemal błagalne, jakby chciał, żeby się zgodziła. „Um nie, wszystko w porządku” Kai skinął głową, a ona wyrwała się z jego uścisku i utykała. Zrobiła tylko około 3 kroków, zanim znowu się przewróciła. Po raz kolejny silne ramiona pomogły jej wstać. „Nie sądzę, że przyjmę„ nie ”za odpowiedź”, powiedział, pomagając jej wsiąść na konia. Poklepała konie po krótkiej, brązowej grzywie, gdy ten potrząsnął głową z aprobatą. Kiedy wrócili do stacji, podziękowała i szybko pokuśtykała. Obserwował ją, gdy kuśtykała obok stajni dla koni i wchodziła po schodach do maleńkiej sypialni. Nie wiedziała, że jego jest obok... Kiedy nastał ranek i promienie słońca wpadały przez szpary w oknach, przeciągnęła się i ziewnęła. Była niedziela i nawet pan Belate pozwala im spać jeszcze godzinę. Leżała w swoim łóżku, ale potem usiadła i podciągnęła swoją obszerną piżamę, która była wokół jej kostek. „Naprawdę muszę kupić sobie nową piżamę…” mruknęła do siebie, wiercąc się i wijąc, żeby je wstać, nie pozwalając się wystawić na mroźny zimowy poranek. Jęknęła, patrząc na budzik. 5:45 rano??? jęknęła ponownie, gdy zdała sobie sprawę, że wciąż ma ponad godzinę, ale nie może ponownie zasnąć. Postanowiła więc po prostu pomyśleć o różnych rzeczach, chłopak był najgorętszym tematem do przemyśleń. Nawet nie zapytała go o imię!! W wieku 6 lat była zadowolona, że ma jeszcze całą godzinę na relaks, więc spojrzała na ścianę po swojej prawej stronie. Ciekawe kto jest obok? Pomyślała sobie. Pojedyncze niezamknięte drzwi były przeszkodą do sąsiednich drzwi. Nie śmie tego otworzyć, tak na wszelki wypadek. 15 minut później postanowiła się ubrać. Kiedy właśnie włożyła swój koronkowy czarny stanik, poszła wyjąć dżinsy z szafy, kiedy się odwróciła, drzwi były otwarte, a handlarz z poprzedniego dnia stał tam z otwartymi ustami w czymś w rodzaju kształt „o”, gdy wyglądał jak jej półnagie ciało. – Ja-ja… – wymamrotał, zamykając drzwi. Serce Kaia biło z prędkością 100k/h. Nie myślała o ukryciu się, kiedy go zobaczyła. Ale dziwnie ją to podnieciło. Szybko jednak odrzuciła tę myśl i ubrała się. Postanowiła, że będzie go unikać za wszelką cenę. Ale uwierz mi, że jest to prawie niemożliwe, kiedy mieszka tuż obok... [b]5 Miesiąc później intensywnego unikania ;D Kiedy Kai myła Braye'a, zauważyła, że coś się zmieniło. Braye była bardzo gruba, ale jej dieta była normalna. Gdy Kai szturchał Braye'a przez kilka minut, wściekła wypadła do stajni obok niej. Znajomy chłopak mył swojego ciemnoszarego konia i nie zauważył jej. „Twój kompletny imbelcil!” krzyknęła. „Twój głupi koń zapłodnił Braye!” Wstał i podszedł do niej, był od niej o pół głowy wyższy, ale nie cofnęła się, wciąż wściekła. – Dlaczego myślisz, że to był mój koń? - powiedział przerażająco spokojny. „Ponieważ twój koń jest tu jedynym samcem!” uniosła ręce i gestykulowała dookoła. - Cóż, czy nie wpadliśmy trochę w paranoję? - powiedział chłopak, podnosząc nieco głos. „Lepiej trzymaj swojego konia z dala od mojego!” Powiedziała zaciskając usta. „Cóż, może gdyby twój koń nie paradował jak... jak…” – No dalej, powiedz to – odważyła się. "dziwka" splunął. Nie mogąc już dłużej kontrolować swojego gniewu, spoliczkowała go, jednym szybkim ruchem stajnia wypełniła się jej ręką znajdującą ślad na jego twarzy. Wpatrywał się w jej gniew. Wyszła, ale zepsuła efekt, poślizgnąwszy się na jakimś zabłąkanym luzie i potknęła się. Właśnie wtedy wpadł na nią pan Belate. - Och, przepraszam Kai - powiedział, rozglądając się dookoła. - Och, widzę, że poznałeś mojego syna Rileya - powiedział, chichocząc. Kai zamarł w miejscu, kiedy Riley uśmiechnął się do niej z zadowoleniem. "Dlaczego trzymasz swoją twarz Riley?" zapytał pan B. „Och...” Spojrzał na Kai, gdy krew odpłynęła z jej twarzy. „Ogon Rycerza znów machnął mną” skinął głową. Kai nie mógł uwierzyć w to, co się właśnie stało. „Och, ok.” Pan B westchnął, patrząc na Knighta, Riley's Horse. „Zagrażaj temu koniowi” wymamrotał, odchodząc. Kai po prostu stał i patrzył na Rileya, zanim chwycił widły i zaczął odgarniać siano w stajni. – Dlaczego mnie osłaniałeś? Spytała, będąc w całkowitym zdezorientowaniu. „Bo wyglądasz, jakbyś wpakowała się w wystarczająco dużo kłopotów” potrząsnął głową, odwracając się do niej plecami i znów zaczął odgarniać. „Hej! Jestem tak samo anielska jak ty” – utrzymywała swój głos, nawet gdy chwyciła go za ramię, zmuszając go, by się trochę do niej odwrócił. Uniósł na nią brwi. „Spójrz na siebie” warknął „jesteś tylko dzieckiem!” potrząsnął głową. „Nie jestem dzieckiem!” Krzyknęła, idąc przed nim. „Kim jesteś? jak 12-13?”, zgadywał, gdy przestał odgarniać łopatę. – 15 – powiedziała ściszonym głosem. Odwrócił się w jej stronę „15?” - powiedział, marszcząc brwi. "Wyglądasz młodziej, po prostu myślałem, że jesteś wysoki jak na swój wiek." wzruszył ramionami. "Ile masz lat?" — powiedziała, opierając się o płot stajni. „15” powiedział, gdy ponownie zaczął odgarniać. Kai usłyszała rżenie jej konia i szybko się pożegnała, zanim wybiegła przez drzwi. Riley to było takie idealne imię, było seksowne, tak jak on. Kai potrząsnęła głową, nie chciała się wiązać z chłopakami... jeszcze... ;D Jeśli chcesz część 2 skomentuj i powiedz mi, co myślisz :DDDDD