0001 - Tempo
0003 - Conner-Thomas
0097 - As - Zimmel
0098 - Łucja
0101 – Shelby (statek-matka) – Derrick
0125 - Larsa
02:00 – Ellen
0301 - Rodrick
0403 - Johnaton
0667 - Marco - Brązowy
0778 – styczeń
0798 - Celeste - Shelby (człowiek)
0908 – Tara – Mara
0999 - Zan
1000 - Sherry - Lucie (na chwilę)
-------------------------------------------------- -----
Nieuprawiany - nienumerowany
--------
3 - na pokładzie Tempro w oczekiwaniu na Sherry
1000 - Sherry - W tej chwili utracone
------------------------------------------------------
Derrick patrzył, jak Zan wychodzi z portalu trans-warp. „Coś się dzieje” – pomyślał, czekając, aż Sherry wyjdzie z portalu. Kiedy nie było już Sherry, pięść Derricka uderzyła w biurko przed nim.
Shelby cofnęła się od Derricka, gdy zobaczyła, jak jego twarz wykrzywia się w gniewie. Derrick właśnie sięgnął po komunikator, kiedy pojawił się przed nim Zan. Zrozpaczony wyraz twarzy Zana był wszystkim, czego potrzebował Derrick, aby wiedzieć, że Sherry zaginęła.
„Ty sukinsynu, tchórzu” – Derrick usłyszał wrzeszczący głos Lucie niedaleko Zana. „Po prostu pozwoliłeś jej umrzeć. Nienawidzę cię; zabierz mnie od siebie, nie będę miał już z tobą nic wspólnego!”
Zan spojrzał na Mary, która kiwnęła głową. Chwilę później w sali tronowej pojawiła się Lucie. Patrząc na hologram Zana, Lucie wskazała oskarżycielskim palcem. – Sugeruję, Sire – syknęła Lucie przez zęby. – Żebyś zabrał stąd tego bezdusznego śmiecia, zanim zaśmieci to miejsce swoją zdradą.
Lucie warknęła, wychodząc z pokoju z twarzą czerwoną od wściekłości.
Derrick skinął głową, choć nic nie powiedział, dopóki Lucie nie zniknęła. „Chcę wszystkiego, każdego najdrobniejszego szczegółu”.
Zan, wciąż z nisko opuszczoną głową, zaczął opowiadać, co wydarzyło się po tym, jak Sherry się z nim skontaktowała. Przez cały czas Derrick kontrolował swój gniew. Potem zaczęły się łzy, gdy Zan rozpoczął ostatnią część opowieści.
„Zniszczyłem statek, który emitował energię ripalon. Trans-warp i hipernapęd Sherry przestały działać. Zniszczyliśmy ostatni z widocznych statków, już miałem go ciągnąć wiązką atraktora, gdy pojawiło się ich znacznie więcej. To wtedy wysłała do mnie Lucie, prosząc, żebym ją chronił. Powiedziała mi, że zaraz wystrzeli WSZYSTKIE swoje rakiety termiczne, że mam minutę na ucieczkę.
Tutaj Derrick widział, jak Zan przeżywa na nowo ostatnie chwile, kiedy widział swojego skrzydłowego. „Widzę, że nie miałeś wyboru, jeśli chciałeś ocalić jej główną Lucie. Kontynuuj, proszę” – stwierdził zwięzły głos Derricka.
Zan skinął głową, gdy zaczęły napływać nowe łzy. „Pocałowała mnie na pożegnanie. To... to była najtrudniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłem, Panie. Byłem tak podekscytowany, że znowu mam ją przy sobie, tylko po to, by być całkowicie bezradnym, jeśli chodzi o jej pomoc. Jeśli ty życzę sobie zakończenia, Panie, zrozumiem.
Kostki Derricka zbielały po tym, jak chwycił poręcz krzesła obok niego. Nawet jego babcia Milley O'Toma, która stała w pobliżu, odsunęła się od Derricka.
– Po pierwsze – powiedział Derrick niskim, gniewnym głosem. „Gdyby cię zwolniono, Sherry byłaby na mnie znacznie bardziej zła niż ja w tej chwili. Po drugie, jesteś kluczem do pokonania tych kosmitów. Biorąc pod uwagę wszystkie odczyty, które wiem, że zrobiłeś, jestem pewien, że ich pokonamy. Po trzecie, jesteś jedyna, która wie, gdzie ona była, kiedy odpaliła rakiety termiczne. Nie, nie chcę twojego zwolnienia, chociaż zamierzam włożyć w to tyle wysiłku, ile się da, żeby ją znaleźć.
Gdy Derrick przemawiał, na twarzy Zana pojawiło się kilka emocji; najpierw szok, który połączył się z wyrazem gniewu, a potem wyrazu dzikiej determinacji. „Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby ją odnaleźć!” Zan prawie krzyknął.
Derrick spojrzał na Zana i skinął głową. „Dopóki jej nie znajdziemy, obawiam się, że Lucie nadal będzie cię nienawidzić. Przykro mi to mówić, ale nic na to nie poradzę. Jestem pewien, że zauważyłeś, że byli ze sobą dość blisko związani.” Derrick spojrzał na Mary, która skinęła głową.
Chwilę później pojawili się zarówno Rayburn, jak i Kimison. „Tak, Panie, dzwoniłeś do nas?”
Derrick skinął głową, wskazując na Zana. „Zan zawiera informacje o starym wrogu, który ma nową obronę, można powiedzieć. Byłoby pożądane, gdyby obaj znaleźli na to kontrargument”.
Obaj mężczyźni spojrzeli na Zana zaintrygowani tym, co właśnie powiedział Derrick. „Musimy zaczynać…” zaczął Kimison, po czym skinął głową, widząc, że Zan już pobierał wszystko, co nagrał. „W porządku, sir, już nad tym pracujemy”. – powiedział Kimison, po czym mrugnęli.
Derrick zwrócił się ponownie do Zana. „Chcę, żebyście zaczęli szukać nowego sygnału, który zainstalowałem na was wszystkich. Przy odrobinie szczęścia powinniśmy móc ją szybciej znaleźć”.
Zdecydowany uśmiech pojawił się na twarzy Zana, gdy się ukłonił, a potem również zgasł. Potrząsając głową, Derrick westchnął i opuścił ramiona. „Teraz zajmiemy się resztą” – pomyślał. Zwracając się do babci, przygotował się na walkę, którą według niego miał wkrótce stoczyć.
„W porządku, babciu, jesteśmy na miejscu”. Biorąc Shelby za rękę, przedstawił ją swojej Babci i matce, które właśnie się pojawiły. Kłaniając się im obojgu, podobnie jak Shelby, Derrick oświadczył również: „Chciałbym, żebyście oboje poznali naszą cesarzową i moją wkrótce żonę, Shelby”.
Milley O'Toma już miała wyciągnąć rękę do Shelby, gdy przestała cofać rękę, jakby się oparzyła. – Shelby? – Milley powiedziała nutę obrzydzenia w głosie. – Taki sam jak statek, na którym mój wnuk został ranny? Milley wściekła cofnęła się, patrząc gniewnie na stojącą przed nią blondynkę o zielonych oczach.
Sherry O'Toma również odsunęła się od Shelby ze strachem na twarzy. „Nie możesz się z nią zjednoczyć, Derrick!” stwierdziła Sherry O'Toma, cofając się dalej.
Twarz Derricka nagle wykrzywiła się w maskę gniewu, gdy wskazał na swoich krewnych. „Łączę się z nią. Została stworzona dla mnie dosłownie. Przeszła przez piekło, podczas gdy ja byłem w przeszłości; przeżyła piekło nawet po moim powrocie. Ona więcej niż zasłużyła na prawo do tego związku!”
Na twarzy Shelby pojawił się wyraz prawdziwego szoku, słysząc słowa Derricka. Następnie zarzuciła ramiona na zaskoczonego Derricka i pocałowała go w policzek. Choć bardzo się starała, nie mogła powstrzymać łez szczęścia, które groziły wylaniem się z jej oczu. W końcu pomyślała, że zaczyna coś do mnie czuć.
Milley O'Toma już miała sprzeciwić się Derrickowi, choć wyraz jego oczu kazał jej sądzić, że nie zniesie żadnej kłótni. „W porządku, Derrick”, zwracając się do Shelby, zapytała. „Czy zgadzasz się, że nasza trójka planuje ceremonię zjednoczenia?”
Głowa Shelby zwróciła się w stronę Milley. „Tak, proszę pani, wolałabym, żebyście pomogły tak bardzo, jak to możliwe!”
Milley odwróciła się do Sherry, a matka Derricka skinęła głową. „A więc jest o wiele mądrzejsza, niż początkowo myślałem”.
Milley zmrużyła oczy, wpatrując się w Shelby. „Tak, moja droga, ona właśnie w tym jest. O wiele mądrzejsza, niż początkowo myślałem”. Tymi słowami Milley i Sherry powitały Shelby, gdy cała trójka wyszła z pokoju, aby zaplanować.
Oczy Derricka były szeroko otwarte, gdy jęknął: „Drogi Boże, co ja zrobiłem?” Chichot za jego plecami sprawił, że Derrick odwrócił się i zobaczył Johnathona Hartwella.
Opierając się o framugę drzwi, Hartwell skrzyżował ramiona, próbując powstrzymać rozbawienie. „Twoja Babcia zawsze była siłą, z którą trzeba się było liczyć. Cieszę się, że nigdy nie byłem obiektem jej gniewu”.
Oczy Derricka zwęziły się, gdy spojrzał na swojego długoletniego przyjaciela. – Myślałem, że planujesz dowiedzieć się jak najwięcej o tym, gdzie może przebywać książę.
Johnathon skinął głową i wręczył wydruk wszystkiego, co miał. „Zapomniałeś, Sire? Większą część mojego dorastania spędziłem na tej planecie. Miejsce, o którym myślałeś i wiem, że jest baron, ma wiele strategicznych przewag. Niestety tchórz wybrał dobrze. Z drugiej strony, jak oboje widzieliśmy, Don Czyż nie wszyscy zwykle?”
Derrick milczał przez chwilę, myśląc o oświadczeniu Hartwella. „Cieszę się, że pan tu jest, admirale. Wygląda na to, że możemy mieć kolejny problem. Straciliśmy dzisiaj Sherry z powodu przeważającej siły. Wydaje się również, że ta stara wroga rasa opracowała technologię zaginania światła porównywalną z naszą tarczą świetlną”.
„CO!? Cholera, to źle, Panie, muszę doradzić…” Hartwell zaczął, gdy Derrick pokręcił głową. „Och, widzę, że jesteś w tym znacznie wyprzedzony. Zakładam, że oboje pracują nad ladą?” Kiedy Derrick skinął głową na „tak”, Hartwell pomyślał przez chwilę: „No normalnie, co, komandorze? Docieramy do sprawy z dwóch stron”.
Oczy Derricka rozszerzyły się na chwilę, po czym na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech, gdy skinął głową na znak zgody. „Zawsze wydawało się, że tak jest, bez względu na to, ile zrobiliśmy lub zrobiliśmy”.
„Skoro podnieśli rękę, myślisz, że mogą zaatakować?” – zapytał Hartwell z nutą troski w głosie.
Derrick położył dłoń na brodzie, przeglądając wszystkie informacje, jakie posiadał na temat tego wyścigu. „Na razie nie jestem pewien, czy to zrobią. Stracili kilka statków, kiedy zaatakowali Sherry. Poza tym na niektórych swoich statkach używają energii ripalon”. Derrick myślał więcej, podczas gdy Hartwell czekał. Widział już wcześniej takiego Komendanta i to, co zwykle następowało po nim, było genialnym pomysłem.
Kilka minut później pstryknął palcami, co wywołało dla niego nową laskę myślową. – Masz coś, proszę pana? – zapytał z nadzieją Hartwell, na co Derrick skinął głową.
„Ta rasa nazywa się Tendrax. Są oni zbieraczami technologii. Z tego, co o nich czytałem, polegają bardziej na swojej technologii niż na czymkolwiek innym. Ostatnim razem, gdy widziano ich, ich technologia była niczym w porównaniu z tym, co mają teraz. Jest oczywiste, że niektórzy przeżyli, kopiując to, co zobaczyli. Wygląda również na to, że ulepszyli to. Derrick doradzał Hartwellowi.
„Myślisz, że używają energii ripalon w całej swojej broni i maszynach?” – zapytał Hartwell.
„To wyjaśniałoby, dlaczego Sherry była na nie całkowicie ślepa, zanim się pojawili. Wiedzą też, że nadprodukcja powoduje, że większość EIG jest w pewnym stopniu bezradna. Muszę poinformować o tym Kimisona i Rayburna, jeśli jeszcze tego nie widzieli. " – odpowiedział Derrick.
Hartwell miał już coś zasugerować, gdy w jego oczach Derricka pojawił się nieobecny wyraz. Cholera, pomyślał Hartwell, zupełnie jak moja siostra.
Twarz Derricka rozjaśnił szeroki uśmiech, kiedy „usłyszał” Shelby. [Witam Derrick. Jestem bardzo zasmucony stratą mojej córki Sherry.]
[Podobnie jak ja, jej skrzydłowy Zan bardzo to przeżył. Są chwile, w których żałuję, że nie otworzyłem wszystkich twoich obwodów emocjonalnych, tak jak to zrobiłem. Zasmuciło to także Zana, chociaż moja obietnica, że będę go ciężko pracować, aby ją odnaleźć, dodała mu determinacji.] Derrick doradził Shelby.
[To da mu cel, którego będzie potrzebował. Mam nadzieję, że będę mógł znów być z tobą dzień wcześniej, Derrick.] Ta wiadomość zaskoczyła Derricka. [Byłem w stanie przyspieszyć moją regenerację bez negatywnych skutków, na które cierpieli inni.]
[Dobrze będzie mieć cię z powrotem we flocie Shelby. Lucie znalazła jeszcze trzy, zanim zaginęła. Kimison i Rayburn poczynili ogromne postępy w pracach nad obudową drugiego statku macierzystego. Mam jednak nadzieję, że będą gotowi za kilka dni, biorąc pod uwagę wszystkie nowe rozwiązania, których nie jestem pewien.] Derrick pomyślał Shelby.
[Wierzę w ciebie Derrick, wiem, że ty i imperium wyjdziecie zwycięsko. Lepiej teraz odpocznę, powinnam pojawić się ponownie jutro.] Shelby odpowiedziała.
[Odpoczywaj dobrze, Shelby.] Derrick powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy. Następnie spojrzał na Mary, która skinęła głową, po czym skontaktowała się z Kimisonem i Rayburnem.
Na pokładzie Celeste, gdzie przebywała większość Rangersów, którzy teraz pracowali dla Derricka; Dempsy i Greeson właśnie ukończyli kolejne ćwiczenie. Kłaniając się sobie, Dempsy skinął głową i oboje pogrążyli się w medytacji. Po kilku minutach przed Dempsym pojawił się ognisty rudowłosy hologram.
Lewe oko Dempsy'ego otworzyło się, gdy poczuł różnicę w powietrzu w pomieszczeniu. „Tak? Czy mogę ci pomóc?” Powiedział, zwracając się do Celeste. „Proszę mi wybaczyć, bo nie znam twojego imienia”.
Celeste skinęła głową. „Jestem Celeste, proszę pana”. To spowodowało, że Dempsy jęknął cicho. „Nie przeszkadzałbym tobie i twojemu treningowi, gdyby nie było to konieczne”. To zwróciło uwagę Dempsy'ego. „Otrzymałem wiadomość od statku, który płynie tutaj pod napędem hipernapędu. Powiedziano mi, że poprosili cię, abyś wiedział, że nadchodzą”.
Oczy Dempsy'ego rozszerzyły się, gdy próbował sobie wyobrazić, kto by to zrobił. – Rozumiem, czy wymienili jakieś nazwiska?
Celeste pokręciła głową i powiedziała: „Nie, proszę pana, powiedzieli tylko, że już czas i że uczennica jest teraz mistrzem, i to godnym. Jest też coś w niej, że nie będzie już dłużej czekać, dlatego przyszła po ciebie”. Greeson był pogrążony w medytacji, chociaż słuchał tak intensywnie, jak tylko mógł.
Oczy Dempsy'ego zrobiły się wielkie, gdy uświadomił sobie, kto to powiedział, a potem jeszcze większe, gdy zdał sobie sprawę, KTO jest na pokładzie statku zmierzającego w ich stronę. Przełykając ciężko Dempsy skinął głową. „Proszę odpowiedzieć, że będę gotowy na jej przybycie, choć obecnie nic nie może się wydarzyć, skoro Imperator jest na Imperialnej planecie”.
Celeste skinęła głową i mrugnęła, żeby wysłać wiadomość. Greeson poczuł, że Dempsy lekko drży, po czym się uspokoił i wstał. Zszokowany Greeson otworzył oko widząc, że Dempsy lekko się trzęsie. Co lub KTO we wszechświecie może przestraszyć; prawie tak bardzo przestraszyć swojego pana?
Dempsy był już prawie przy drzwiach, kiedy się zatrzymał. – Kiedy wrócisz do medytacji i skończysz, przyjdź do mojego pokoju. Mamy mnóstwo rzeczy do omówienia. Po tych słowach Dempsy wyszedł, nadal lekko się trzęsąc.
Greeson skinął głową i wrócił do medytacji, wciąż zastanawiając się, co się dzieje. Prawie godzinę później Greeson skończył, kierując się do pokoju swego pana.
Dempsy siedział w swoim pokoju, pozbawiony prawie wszystkiego oprócz niskiego biurka i pościeli. Wziąwszy głębokie, drżące westchnienie, Dempsy potrząsnął głową. Teraz byłby dobry moment, żeby zacząć pić, chociaż znając ją, dowie się o tym w chwili, gdy z nim porozmawia.
Patrząc na ścianę, Dempsy zawołał: „Celeste? Czy byłabyś tak miła i połączyła mnie z cesarzem?”
Ognista rudowłosa pojawiła się chwilę później. „Łączę teraz, proszę pana, kontakt nawiązano, proszę bardzo, proszę pana.”
Dempsy skinął głową, gdy pojawił się hologram Derricka, kłaniając się nisko. Derrick machnął ręką, aby Dempsy usiadł.
Biorąc głęboki oddech, Dempsy usiadł, zwracając zmartwioną twarz do Derricka. „Przepraszam, Panie, że przeszkadzam; wygląda na to, że mamy delikatny problem”.
Oczy Derricka rozszerzyły się na chwilę, po czym powiedział: „Wspaniale, jakbyśmy nie mieli dość problemów. Co jest teraz nie tak?” Głos Derricka brzmiał na zirytowany.
„Jak powiedziałem, to dość delikatna sprawa, ma to związek z Jitaku.” – powiedział Dempsy, wyraźnie się trzęsąc.
Cała irytacja Derricka natychmiast zniknęła. „Twój dom? Czy coś się stało twojemu panu lub klanowi?” Derrick odetchnął z ulgą, gdy Dempsy pokręcił głową „nie”.
„Nie, proszę pana, to jest o wiele gorsze”. Dempsy odpowiedział, a jego twarz przybrała bardziej zmartwiony wyraz.
„O wiele gorzej? Mój Boże, człowieku, co może być gorszego od tych dwóch rzeczy?” Derrick zapytał z zakłopotaniem na twarzy.
„Pamiętasz, kiedy dołączyłem po raz pierwszy? Mówiłem ci, że pewnego dnia będę musiał wrócić. Że mam tam obowiązek. Po stworzeniu tego potwora Trianas czułem, że nie mogę wrócić do domu, dopóki to nie zostanie naprawione”. Tutaj Dempsy lekko się zatrząsł.
„To zostało zmienione. Mogę pozwolić ci wrócić do domu prawie kiedy tylko chcesz”. Derrick doradzał Dempsy’emu.
„Tak, proszę pana, jednak wiem o tym. Być może będę musiał wkrótce wrócić do domu. Jeśli stanie się to, co myślę, że się stanie, mogę nie mieć wyboru”. Dempsy powiedział Derrickowi z nisko opuszczoną głową.
„Mój Boże, co się dzieje?” – zapytał Derrick z wyraźnym zmartwieniem w głosie.
Tutaj Dempsy szeptał prawie tak, jakby mówił głośniej, coś złego się stanie. „Dostałem wiadomość od Onai.” Tutaj Dempsy znów się wzdrygnął.
"Jesteś pewny?" Derrick zapytał: „Czy nie mógłbyś się mylić?”
„Nie, proszę pana, wiadomość była skierowana specjalnie do mnie. Powiedziała, że uczennica jest teraz mistrzem i godnym. Powiedziała też, że nie będzie już dłużej czekać, że przyszła po mnie. To może oznaczać tylko trzy rzeczy; zamierza zjednoczyć ze mną, tak jak mieliśmy to zrobić przed sprawą z Trianą. Ona przetestuje mojego najlepszego ucznia, jeśli jest tego godny, zostanie ze mną. Jeśli nie, może go zabić i zmusić mnie do powrotu do Jitaku poprzez tradycje. Tutaj Dempsy znów zaczął się trząść, patrząc na Derricka z bólem.
Usta Derricka były otwarte ze zdziwienia. Czy naprawdę mogli to zrobić temu mężczyźnie? Rzecz w tym, że nadal potrzebował Dempsy’ego. „Czy chcesz, żebym z nią porozmawiał? Nadal cię potrzebuję, Dempsy. Twoje odejście poważnie utrudniłoby mi wiele do zrobienia”.
Dempsy podniósł głowę, gdy rozważał wszystko, co powiedział Derrick. „Możesz spróbować, Sire; ona jest twarda. Przekonanie jej może zająć sporo czasu”. W tym momencie, gdy Dempsy kazał Greesonowi wejść, ktoś zapukał.
Greeson otworzył drzwi i spojrzał na skromnie umeblowany pokój. Potem zobaczył hologram Derricka, gdy ten stanął na baczność. „Przepraszam, mistrzu, nie wiedziałem, że rozmawiasz z cesarzem, poczekam w holu”.
"NIE!" Dempsy prawie krzyknął, gdy jego ręka wyciągnęła się w stronę Dempsy'ego. Reagując bez zastanowienia, Greeson zablokował wszystkie pięć zadanych trafień. Chrząkający Dempsy skinął głową, wskazując miejsce obok siebie. „Jesteś dużą częścią tej dyskusji. Jeśli zareagujesz w ten sposób, gdy ona rzuca ci wyzwanie, być może przetrwasz.
Twarz Greesona wykrzywiła się w zdziwieniu, gdy patrzył na Dempsy’ego. „Ona? O kim mówisz? Myślałem, że zajęliśmy się tą hańbą dla tej formy sztuki”.
Słaby uśmiech pojawił się na twarzy Dempsy'ego. „Tak, tym razem, chociaż obawiam się, że będziesz walczył z kimś, kto jest znacznie lepszy”.
Usta Greesona opadły, gdy uważniej wpatrywał się w Dempsy'ego. „Lepiej? To oznaczałoby, że jest na tym samym poziomie co ty, mistrzu. Kim jest ta kobieta?”
Wzdychając, Dempsy wyjął małe zdjęcie ciemnowłosej kobiety o wysokości ponad metra i trzech centymetrach. Miała bardziej orientalne rysy twarzy niż Dempsy. „To jest Onai, mój, jak słyszałem wcześniej kapitan Callie, narzeczony”. Tutaj Dempsy skrzywił się, kontynuując. „Nikt o niej nie wie oprócz was dwojga i generała Normana, chociaż spodziewam się, że wkrótce wszyscy się o tym dowiedzą”.
Greeson kiwał głową, zastanawiając się, dlaczego został wciągnięty w tę prywatną sprawę swojego pana. Wtedy zapukał Daniel Norman i dołączył do nich.
„W porządku, jestem tutaj, mówiłeś, że to pilne. Jedyne rzeczy, które przychodzą mi na myśl, że to powoduje, to twój pan, twój klan, twój dom i córka twojego pana”. Norman patrzył na Dempsy'ego, kiedy Dempsy znów się skrzywił. „Drogi Boże, człowieku! Ona jest w drodze?” Norman zaczął się śmiać, widząc niemal śmierć Dempsy'ego. „Mówiłem ci wiele lat temu, żebyś wrócił i zajął się tym, ale nie posłuchałeś”.
Dempsy opuścił głowę i skinął głową, po czym poprosił wszystkich o pomoc w nadchodzącej, jak to nazywał, apokalipsie.
Kapitan Mara Callie właśnie skończyła sprawdzać wszystkie systemy Tary, kiedy pojawiła się Tara. – Premier? Otrzymuję dla ciebie priorytetową wiadomość od cesarza.
Mara przerwała swoją czynność i odwróciła głowę, by spojrzeć na Tarę. „Wiadomość priorytetowa?” Tara skinęła głową, a Mara otworzyła komunikaty. „To jest kapitan Mara Callie. W czym mogę pomóc, Panie?”
Pojawił się hologram Derricka: „Obawiam się, że twoje spotkanie z Tarą zostanie przerwane, kapitanie. To sprawa, która dotyczy porucznika Greesona. Z tego, co wiem, wy dwoje jesteście zaręczeni, wygląda na to, że jego pan także. Będzie rzucała wyzwanie Twojemu narzeczonemu. Jego pan zasugerował Twoją obecność. Jest to dobrowolne, choć mogę wydać taki rozkaz. Według niego kobieta jest tak samo dobra jak Dempsy; twierdzi, że będzie to w najlepszym interesie zarówno ty, jak i Greeson, jeśli tam jesteście.
Mara była zszokowana, a potem trochę zła, kiedy Derrick wyjaśnił, co się stało. „Mógłbym wysadzić ją w powietrze, choć jestem pewien, że nie odpowiadałoby to panu Davida. Będę tam, Panie, tylko powiedz kiedy”. Derrick uśmiechnął się. Dobrze, że była teraz na pokładzie. Miał nadzieję, że Greeson został wystarczająco wyszkolony, aby przetrwać.
Trzy dni później mały statek ze śniegiem opuścił nadprzestrzeń i skierował się w stronę floty. Na pokładzie orientalna kobieta patrzyła szeroko otwartymi oczami na dwanaście masywnych statków, pod wrażeniem tego, co zobaczyła. Patrząc na mężczyznę przy sterach, skinęła głową.
„To kurier, jeden z Jitaku, proszący o pozwolenie na dokowanie.” Mężczyzna powiedział i czekał.
Gdy odpowiedziała, rozległ się głos Celeste. „Kurier numer jeden, proszę przejść na statek znajdujący się bezpośrednio przed wami. Oczekiwaliśmy na wasze przybycie. Otwieram pierwszą zatokę, proszę wejść do środka”.
Twarz mężczyzny wyrażała zdziwienie, gdy zobaczył ogromny otwór w burcie statku. Patrząc na kobietę, skinęła głową, gdy zaczął wchodzić. W ciągu kilku minut statek się wyłączał, gdy otwór się zamykał.
Duży dźwięk zasygnalizował, że otwór został zamknięty. Po chwili kobieta podeszła do drzwi. Na zewnątrz ze zdziwieniem zauważyła pięciu mężczyzn czekających na nią. Podszedł mężczyzna z pięcioma gwiazdkami na ramieniu. Za nim mężczyzna z trzema gwiazdami, dwóch mężczyzn z jedną gwiazdą i na końcu mężczyzna z liściem srebrnego dębu.
Johnathon Hartwell ukłonił się kobiecie. „Witam, panno Onai. Jestem admirał Hartwell z imperialnych sił kosmicznych. Wszyscy zostaliśmy wysłani, aby powitać panią na pokładzie”.
Onai ukłoniła się Hartwellowi, a następnie każdemu mężczyźnie, gdy zostali przedstawieni, również kłaniając się jej. Zatrzymała się przed Danielem Normanem i intensywnie spojrzała na jego twarz.
„Panie, wydaje mi się, że pamiętam.” Powiedziała Normanowi.
Norman lekko skinął głową. „Tak, proszę pani. Byłem z Kimonem, kiedy był w domu wiele lat temu”.
„Tak, byłeś bardzo honorowy wobec mnie i ojca. Oboje byliśmy pod wielkim wrażeniem”. Zwracając się do Hartwella, oświadczyła: „Ten będzie nam towarzyszył do miejsca, gdzie przebywa Kimon. Jeśli reszta z was będzie tak samo honorowa jak ten, wówczas ta podróż będzie bardzo przyjemna. To znaczy po zakończeniu bieżących spraw”.
Hartwell miał już coś powiedzieć, ale zamknął usta. Potrząsając głową, sprawił, że wszyscy pozostali stanęli za Normanem i Onai.
Norman był zszokowany, gdy stanęła obok niego, gdy wchodzili na statek. „Cesarz chciał przeprosić za nieobecność. Ma własny ślub z cesarzową. Mamy też problemy z możliwą rasą najeźdźców”.
Onai pomachała przemówienie Normana: „Należy się spodziewać, że ma imperium, które musi utrzymać. Jesteśmy podekscytowani, że zgodził się, abyśmy weszli na pokład”.
Norman skinął głową, po czym się ukłonił. „Powinniśmy udać się do miejsca, gdzie jest Kimon, ponieważ jestem pewien, że nie możesz się doczekać jego spotkania”.
Na ustach Onai pojawił się mały, wąski uśmiech, który zniknął równie szybko. „Niespokojny? Nie, mój drogi przyjacielu, byłem niespokojny, kiedy wychodził. Wściekłem się, gdy nie wrócił do domu po tym, jak oboje tam byliście. Tak bardzo niespokojny, że nie, chociaż oczekuję od niego pełnych wyjaśnień. " Tutaj zwróciła się do Normana: „Mam tylko nadzieję, że to będzie satysfakcjonujące, hańba nie jest rzeczą ładną, o czym jestem pewien, że wiesz”.
Norman skinął głową, starając się zachować wszystko dla siebie. Nie ma sensu denerwować jej nieoczekiwanymi wiadomościami. Grupa przemieszczała się po statku, aż dotarła do sali szkoleniowej. Onai spojrzała na Dempsy’ego, jej oczy rozszerzyły się, a na jej twarzy pojawił się chwilowy gniew.
Wchodząc zdecydowanym krokiem, zatrzymała się w pobliżu Dempsy’ego i czekała. Norman, Hartwell i pozostali mężczyźni zaczęli jak najszybciej wyprowadzać ludzi, nie było sensu zabijać wszystkich. Zarówno Dempsy, jak i Greeson przestali ćwiczyć, zauważając, że wszyscy opuszczali salę.
„Kimon Dempsy, ten nigdy nie myślał, że będziesz takim tchórzem jak jesteś”. Powiedziała Onai, zatrzymując Dempsy'ego.
„Ten się nie bał, bo przy tobie miałem obowiązki. Tych nie mogłem ignorować, jak…” zaczął Dempsy.
"Obowiązki!" Onai prawie krzyknął. „Tak, miałeś, a jeden z nich wracał do domu!”
„Ja byłem…” Dempsy próbował zacząć od nowa.
„Nie, porozmawiamy później”. Tutaj podeszła do Greesona. „Jesteś najlepszym uczniem Kimona, który, jak rozumiem, pomógł przywrócić mu honor. Dziękuję ci za to, teraz zgodnie z tradycją muszę rzucić ci wyzwanie. Sugeruję, żebyś nie ustępował, bo tego nie zrobię, bo cię zabiję. Zaimponuj mi, i wtedy może cię nie zabiję. Twoje imię i nazwisko?
„Davidzie Greesonie, jeśli zamierzasz rzucić mi wyzwanie, czy mogę poprosić mojego narzeczonego o obecność?” – zapytał Greson.
Kiedy Onai skinęła głową z jeszcze większym uśmiechem na twarzy, Greeson zwrócił się do Celeste, która skinęła głową. Chwilę później pojawiła się Mara Callie.
Odwracając się, Greeson skłonił się i podziękował Onai. Gdy stwierdziła, na jej usta wpłynął przebiegły uśmiech. „Wyzwanie, zaczynamy za dwie minuty”. Greeson skinął głową i przeciągnął się. Onai zdjęła Yukatę, ujawniając, że jest ubrana w strój bojowy.
Obydwoje spotkali się na środku maty kłaniając się sobie. Walczyli wstępnie, oceniając się nawzajem, coraz szybciej i szybciej. Nagle Onai została odrzucona niemal do ściany z ogromnym uśmiechem na twarzy i rozdarciem na piersi ubrania. Odskakując, ponownie włączyła się do walki. Wkrótce poruszali się znacznie szybciej niż ktokolwiek inny poza Dempsym.
Prawie pół godziny po rozpoczęciu wyzwania Greeson nagle sapnął i leciał z nadmierną prędkością w kierunku ściany. Odskakując, zmierzał w stronę zaskoczonego Onai, obracając się, przyłapała go na rzucaniu go na matę. Gdy już wstał, rozpoczęła serię sześciu szybkich ciosów.
Unikanie i blokowanie pierwszych pięciu Greeson było nieco zbyt pewne, gdy musnęła go szóstym ciosem. Prawie rozpadający się Greeson nadal blokował prawie wszystko, co rzuciła. W końcu Onai przestał podnosić rękę.
„Jestem pod wrażeniem. Powinieneś zgłosić się do lekarza”. Ukłoniła się ponownie i powiedziała: „To był zaszczyt walczyć z kimś tak silnym jak ty. Kimon jest jedyną osobą, jaką kiedykolwiek widziałam, która kontynuowała ten potrójny, potrójny ruch. On też doznał kontuzji żeber. Ugh! Podobnie jak on, ty są tacy uparci.” Tutaj Onai pchnął Greesona palcem, gdy ten upadł.
Onai skinęła głową z uśmiechem, po czym na jej twarzy pojawił się gniew, gdy odwróciła się do Kimona.