To musiało w końcu nastąpić. Naprawdę.
Nie można podróżować w czasie i przestrzeni bez natknięcia się na dziwną florę lub faunę, która stymulowała bardziej miłosne skłonności istoty.
Na szczęście Doktor znał większość z nich i potrafił bardzo uważać, unikając takich potencjalnie niewygodnych i cóż, seksualnych sytuacji.
Tak naprawdę pozostał tylko jeden problem:
To był naprawdę, naprawdę, naprawdę duży wszechświat.
*****
Sarvos XI był piękną planetą. Naprawdę, oszałamiająco piękne.
Amy stała na szczycie wzgórza tuż za drzwiami TARDIS i patrzyła. Uśmiechnęła się radośnie. Pola rozciągające się przed nią miały całą gamę kolorów, od najgłębszej fioletu po najjaśniejsze złoto z dziwnymi plamami szkarłatu. Las w oddali mienił się wszystkimi możliwymi odcieniami zieleni, a małe ptaki latały między wierzchołkami drzew. Odwróciła twarz, aby spotkać się z nadchodzącym wiatrem i zamknęła oczy, gdy chłodne powietrze przesunęło się po jej skórze i poruszyło jej włosy.
– Czy spotyka się to z aprobatą pani? – zapytał Doktor tuż przy jej uchu. Amy uśmiechnęła się, widząc jego ciągły brak przestrzeni osobistej.
„Rzeczywiście, dobry panie” – powiedziała. Zerknęła na niego kątem oka. „Jaką masz pewność, że nie skończymy na tej planecie?”
– Och, oczywiście – powiedział, zamykając drzwi. „No cóż, w większości na pewno. Praktycznie na pewno. W większości na pewno, prawdopodobnie na pewno.”
Amy pokręciła głową i poszła za nim, gdy szli w dół wzgórza na pola poniżej.
Gdy dotarli do podnóża wzgórza, Doktor odwrócił się do niej, posłał jej szybki uśmiech i poklepał ją po ramieniu. „To ty!”
Następnie rzucił się do biegu. Amy krzyknęła i ruszyła za nim. – Powiedziałeś żadnego biegania!
„Powiedziałem «w większości, praktycznie, być może» żadnego biegania! Tak trzymaj, Pond!”
W końcu dogoniła go na skraju lasu i oparła się o drzewo, żeby złapać oddech. On tylko uniósł brwi i uśmiechnął się szaleńczo.
– Jaki dokładnie to miał sens? – zapytała bez tchu.
„Oczywiście, aby utrzymać cię w dobrej kondycji sercowo-naczyniowej” – powiedział. „Trzymaj te nogi szczupłe i mocne”.
Amy spojrzała na swoje gołe nogi wyłaniające się spod spódnicy i jęknęła na widok trawy i ziaren przyklejonych do jej skóry i butów.
– Głowa do góry – powiedział, odwracając się, aby wejść do lasu. „To mogło być błoto!”
Amy przewracając oczami, bez przekonania otarła się o swoje nogi i poszła za nim w głąb lasu.
Ze szczytu wzgórza las wydawał się gęsty i gęsty, ale gdy zapuścili się głębiej, Amy zauważyła duże otwarte przestrzenie, przez które przebijało się miękkie światło słoneczne i oświetlało mnóstwo kwiatów.
Kiedy okrążyli szczególnie duży dąb, Doktor zatrzymał się i powiedział: „Jest miejsce, które Monet by docenił”.
Amy zatrzymała się obok niego i w milczeniu skinęła głową.
Mały, krystalicznie niebieski staw błyszczał w słońcu, a na powierzchni unosiły się małe kwiaty bardzo podobne do płatków lilii. Malutkie owady wpadały i wyskakiwały z każdego jasnoróżowego kwiatu, idealnie wyśrodkowanego na poduszkach. Wysokie, ciemnozielone łodygi z białymi kwiatami otaczały staw.
Doktor nagle parsknął śmiechem.
"Co?" – zapytała Amy, wciąż wpatrując się w wodę.
„Nic, po prostu, wiesz” – powiedział, wskazując scenę. "Staw."
Posłała mu swoje najlepsze, miażdżące spojrzenie. „Wow. Nigdy wcześniej tego nie słyszałem. Dzięki.”
Uśmiechnął się i szturchnął ją ramieniem. Szturchnęła go łokciem w brzuch.
Obeszli obwód stawu, a Amy poszła obejrzeć jeden z łodygowych kwiatów. Kwiaty były zaskakująco białe. Po bliższym przyjrzeniu się odkryła, że kwiat był w rzeczywistości jeszcze mniejszymi kwiatami skupionymi razem. Pochyliła się do przodu i wzięła głęboki oddech. Uśmiechnęła się, gdy niespodziewany zapach cynamonu wypełnił jej nos.
– No dobrze, a jak pachną? – zapytał Doktor, podchodząc i stając za nią.
– Boże Narodzenie – powiedziała Amy.
– Och, nie mają. Pochylił się nad jej ramieniem i powąchał je. „No cóż, co wiesz? Rzeczywiście pachną Bożym Narodzeniem”.
Amy uśmiechnęła się szeroko i wyciągnęła rękę, żeby dotknąć płatków. Jej palec był niecały milimetr od niej, gdy kwiat eksplodował serią białych płatków.
"Oh!" Powiedziała Amy, odsuwając twarz, gdy zapach cynamonu stał się przytłaczający i sprawił, że jej oczy zaszły łzami.
„Ooch, tak” – powiedział Doktor, kaszląc lekko. „To musi być mechanizm samoobrony. Podejdź zbyt blisko i bum! Święta Bożego Narodzenia w gardle”.
„Tak” – powiedziała Amy, pocierając nos, próbując pozbyć się lekkiego pieczenia. „Uff”.
"Nic ci nie jest?" on zapytał.
– Mmm, hmm – powiedziała, mrugając wściekle. – To minie.
– No cóż, przejdźmy dalej – powiedział. „Więcej do zobaczenia!”
– Jasne, OK – powiedziała, ocierając oczy, ale ruszyła za nim.
Odeszli od stawu i zupełnie nie zauważyli, jak małe białe płatki powoli wracają, by ponownie uformować się w większy kwiat.
Kiedy przechodzili obok dużego, przypominającego dąb drzewa, Amy przeszyło dziwne uczucie, które sprawiło, że potknęła się i upadła na pień.
„Amy?” – powiedział Doktor, stając obok niej. "Co jest nie tak?"
– Nie jestem pewna – powiedziała, przykładając rękę do czoła. „Kłębi mi się w głowie. I jest mi tak ciepło”.
Wyciągnął dźwiękowy śrubokręt i szybko ją przeskanował. Kiedy przeczytał wyniki, jego oczy rozszerzyły się. "O jej."
„Co? Co to jest?” zapytała.
„Ach, nic” – powiedział, obracając śrubokręt na własnej głowie i skanując siebie. – Zupełnie nic. Przeczytał te wyniki i powiedział: „Och, kochanie”.
"Co?" zapytała. „Dlaczego „och, kochanie”? Nigdy nie mówisz „och, kochanie”, chyba że jest coś, o czym można powiedzieć „och, kochanie”.
– To nic – powiedział. – Wszystko będzie dobrze.
Amy szczęka opadła i zachwiała się, gdy jej żołądek zapadł się i zanurkował. „O Boże. Co. Jest. To?”
„No cóż, nie sądzę, żeby te kwiaty były zwykłymi kwiatami” – powiedział. „W każdym razie musimy cię zabrać z powrotem do TARDIS.”
Ujął jej dłoń i szok czystego, surowego pożądania wstrząsnął jej ramieniem, sprawił, że gwałtownie wciągnęła powietrze i chwyciła go za rękę. Doktor spojrzał jej w oczy i przez chwilę po prostu patrzyli na siebie, podczas gdy Amy ciężko oddychała.
„No cóż, to normalne” – powiedział. "Chodźmy."
Odciągnął ją od pnia drzewa i pomógł jej, gdy potknęła się na nierównym dnie lasu.
– Jak to jest normalne? – zapytała Amy. „Mam ochotę…” Jej umysł wirował i przeglądała dokładnie to, co miała ochotę zrobić; wszystko z udziałem Doktora i jej ust oraz wyraźnego braku ubrania. "O Boże." Amy potknęła się o korzeń i Doktor złapał ją tuż przed uderzeniem w ziemię. Dotyk jego obu rąk na niej sprawił, że zamknęła oczy i pochyliła się ku niemu.
„Nie, nie, nic z tych rzeczy, Pond” – powiedział. „Trzymaj się, dobrze. Lewo, prawo, lewo, prawo”.
Doktor ponownie ją uruchomił.
„Ale, doktorze, chcę” – zaczęła mówić.
"Wiem wiem!" – powiedział szybko. „Ale to pyłek kwiatów. To właściwie nie ty”.
Amy nie była co do tego pewna, ale tempo, które narzucił, pochłaniało całą jej uwagę, więc ugryzła się w język. Wyszli z lasu i ruszyli z powrotem przez pola w stronę wzgórza i TARDIS.
„Dlaczego zawsze parkuję ją na cholernym wzgórzu?” – powiedział Doktor pod nosem. Jego dłoń zacisnęła się na niej i ciągnął ją dalej.
– Poczekaj – wydusiła z siebie. – Muszę chwilę odpocząć.
„Nie, nie, nie musisz” – powiedział. – Musisz się ruszać, chodź.
"NIE!" – powiedziała głośno i przestała całkowicie chodzić. Jej uścisk na dłoni Doktora spowodował, że został szarpnięty do tyłu, a on w końcu uderzył ją całym ciałem.
Kontakt całego ciała sprawił, że Amy zadrżała i zaczerwieniła się jednocześnie. Wydała ciche „Och” na uczucie jego ciała obok niej i instynktownie przycisnęła się do niego. Spojrzała mu w oczy, całkowicie spodziewając się zobaczyć zaskoczenie, rozbawienie lub irytację. Nie spodziewała się, że zobaczy w odpowiedzi spojrzenie pełne pożądania. Kolejne „Och” uciekło. „Ty... Czujesz to…”
„Naprawdę, naprawdę musisz się ruszać” – powiedział cicho. „Szybko przeniknie przez mój organizm, ale pozostanie w twoim. Nie wiem, czy powietrze na tej planecie zaostrzy problem, czy nie. Musisz się ruszać, Amy”.
– OK – szepnęła.
– Dobra dziewczynka – powiedział i zaczął się odwracać.
– Ale – powiedziała.
"Co?"
Zamknęła oczy i oddychała. „Po prostu pachniesz naprawdę niesamowicie”.
Wydał z gardła dziwny dźwięk, coś pomiędzy śmiechem a jękiem, i powiedział: „Pewnego dnia ci o tym przypomnę. A teraz przestań robić to tak, więc…”
"Twardy?" – zapewniła, otwierając oczy w samą porę, żeby zobaczyć, jak zaciska je i zgrzyta szczęką.
„Trudne” – powiedział. – Rusz się, Pond.
Doktor wyrwał się od niej i wciąż trzymając ją za rękę, pociągnął ją przez pole i pod górę.
Po kilku kolejnych potykaniach i kołysaniach dotarli do TARDIS. Doktor puścił jej rękę, żeby wyjąć klucz. Amy wtuliła się w jego plecy i potarła twarz o jego płaszcz.
– Miękkie – mruknęła. „Miękki Doktor”.
„Nie w tym konkretnym momencie” – powiedział w końcu otwierając drzwi i obracając się, by wciągnąć ją do środka. Wziął ją pod ramię i zamknął drzwi, a Amy skorzystała z okazji, aby wsunąć rękę pod jego kurtkę i położyła mu dłoń na piersi.
„Ooch, jak szybko” – powiedziała, czując bicie jego serca.
– Och, cholera – powiedział. Zaciągnął ją do konsoli TARDIS i posadził obok poręczy. "Pozostawać w miejscu."
Amy skinęła głową i zmarszczyła brwi, gdy się odwrócił. Zamknęła oczy i słuchała, jak uruchamia przełączniki i pociąga za dźwignie. Ogarnęła ją kolejna fala gorąca i jęknęła. "Tak gorąco."
„Wiem, daj mi chwilę” – powiedział.
Amy wydostała się ze skórzanej kurtki, po czym ściągnęła sweter przez głowę, zostawiając ją w cienkiej podkoszulce. Odetchnęła z ulgą, gdy powietrze uderzyło w jej nagie ramiona. Zrobiła ruch, żeby zdjąć koszulkę, ale Doktor pojawił się przed nią.
– Oj, zwolnij – powiedział. – Wystarczy, już.
– Ale – powiedziała. "Potrzebuję..."
– Jasne, tak, potrzebuję. Doktor wydawał się zawahać, więc Amy pochyliła się nad nim i przycisnęła twarz do jego szyi. „Och. Amy?”
– Hmm – powiedziała w jego skórę. Wysunęła język, żeby szybko go posmakować, a Doktor podskoczył.
"Ah nie!" powiedział. Odsunął się i powiedział: „Zamek medyczny! Teraz!”
Złapał ją za rękę i jeszcze raz pociągnął za sobą.
Byli w połowie jednego z licznych korytarzy, kiedy Amy poczuła falę czystego pożądania przepływającą przez jej brzuch. Krzyknęła i zgięła się wpół. Doktor zatrzymał się i położył dłoń na jej nagim ramieniu. „Wszystko w porządku, wszystko w porządku. Nie za dużo dalej, chodź, Amy”.
– Nie – szepnęła. „Nie mogę, doktorze. Muszę…”
Spojrzała na niego i coś w rodzaju rezygnacji przemknęło przez twarz Doktora. – Och, cholera.
„Doktorze…” Amy wstała i przycisnęła się do niego, jej piersi przylgnęły do jego klatki piersiowej. Stał nieruchomo, ale mięśnie jego szczęki drgnęły i napięły się. Z otwartymi ustami składała pocałunki na skórze jego szyi. Jego skóra była chłodna, chłodniejsza niż jej. Przesunęła językiem po mięśniu jego gardła. Ręka, której nadal nie trzymał, chwyciła go w talii. Przeciągnęła ustami po jego szczęce i wbiła biodra w jego. Przepłynęła przez nią kolejna fala i zacieśniła uścisk na jego dłoni i talii. Spojrzała na jego twarz.
Doktor nadal pozostawał całkowicie nieruchomy i mocno zamknął oczy. Oblizała swoje wargi, a potem przycisnęła je do jego. Jej język przesunął się po jego górnej wardze, a potem powoli po dolnej, po czym nastąpiło szybkie, ostre uszczypnięcie najbardziej mięsistej części.
Jęk wydobył się z jego klatki piersiowej i wydostał się z ust, które otworzyły się przed nią.
Rezultat, krzyknął jej umysł, zanim został porwany przez uczucie Doktora całującego ją w plecy. Puścił jej dłoń i ujął jej twarz, zmieniając kąt tak, by zakryć jej usta swoimi. Jego język musnął jej język delikatnie, a potem z wielkim zapałem. Spotkała go ruch za ruchem i przeniosła swoją wolną rękę do góry, aby objąć jego szyję.
Amy była tak skupiona na dotyku jego ust, że nie zauważyła, jak ją prowadzi, dopóki ściana TARDIS nie uderzyła w rozgrzaną skórę jej pleców. Westchnęła i pozwoliła, by głowa opadła na ścianę. Doktor przesunął ustami w dół jej gardła, a ona pociągnęła za jego koszulę, aby znaleźć skórę na jego biodrze. Kiedy już rozpięła się na tyle, by sięgać mu do talii, jej dłoń natychmiast odszukała jego kość biodrową. Po znalezieniu Amy przeciągnęła paznokciem wzdłuż kości aż do górnej części jego spodni.
Doktor wzdrygnął się i jego biodra wpiły się w jej biodra. – Och – powiedział w jej usta. – To coś nowego. Amy znalazła wystarczająco dużo koncentracji, żeby się uśmiechnąć i ponownie przeciągnęła paznokciem po nim, całkowicie ciesząc się wynikającym z tego drżeniem i naciskiem na jej miednicę.
Podniosła jedną nogę, aby zaczepić się o biodro Doktora i zaczęła na poważnie obracać biodra w jego stronę. – Doktorze – powiedziała. – Doktorze, proszę.
Narastające w niej pożądanie sprawiało, że jej ruchy były nieregularne i mogła płakać z frustracji spowodowanej tym, że nie do końca otrzymywała to, czego potrzebowało jej ciało.
„Spokojnie, spokojnie” – powiedział Doktor. Przesunął dłonią po jej boku i spódnicy. Amy przygryzła wargę, gdy jego dłoń w końcu dotknęła jej skóry i dotknęła wewnętrznej strony uda. Dotknął palcem krawędzi jej majtek, a potem musnął ją bezpośrednio z przodu.
Westchnęła i podskoczyła. – Tak, tak, tam.
Doktor wsunął jeden palec pod materiał jej majtek i powoli wodził po jej ciele. Biodra Amy kołysały się niecierpliwie, więc wsunął w nią palec. Szybko znalazł jej łechtaczkę i powoli i delikatnie ją masował.
Amy westchnęła i na oślep złożyła pocałunki na jego szyi, a jej biodra kołysały się w rytm jego ruchów. Znowu odnalazła jego usta i niechlujnie pocałowała go tam, gdzie spotkał się z jej niezdarnym entuzjazmem. Delikatnie dodał kolejny palec, a Amy mocno zassała jego język.
Pragnienie wciąż narastało w niej, narastało i próbowała przyśpieszyć Doktora, szybciej poruszając biodrami. Ale nie zmienił tempa i Amy krzyknęła z frustracji.
„Proszę! Szybciej, potrzebuję, potrzebuję…” – powiedziała.
– Ciii – powiedział. „Pozwól, aby pyłek przejął kontrolę. Nie chcesz szybko, chcesz powoli. Wolniej tym lepiej”. Boleśnie powoli przesunął po niej kciukiem, a ona jęknęła. Pochylił się bliżej i szepnął jej do ucha: „Zwolnij, Pond. Doprowadzę cię tam. Obiecuję”.
Znowu jęknęła. Jej biodra nabrały rytmu i pozwoliła, aby dotyk jego palców głęboko w niej i usta na jej szyi przejęły kontrolę.
Jego palce nigdy się nie zatrzymały, a ona czuła, jak pożądanie w niej wciąż narasta, a czysty, całkowity ogrom ją przytłoczył.
„Ja nie…” – próbowała powiedzieć. "To za dużo..."
"Zbyt wiele?" on zapytał. Mocno dotknął jej kciukiem. – Albo po prostu… prawda?
Jej ciało wygięło się w łuk, gdy przedarł się przez nią orgazm. Gwiezdne wybuchy wrażeń eksplodowały w jej kręgosłupie i przebiegały wzdłuż każdego nerwu w jej ciele.
– Och, Amelio – Doktor szepnął jej do ucha.
Amy z trudem łapała powietrze i wbijała paznokcie w skórę jego szyi i bioder, gdy przechodziły przez nią wstrząsy wtórne.
Kiedy wróciła na dół, otworzyła oczy i napotkała mroczny wzrok Doktora. Przyjrzała się jego opuchniętym wargom i lekkiemu ruchowi palców wciąż wewnątrz niej. Wtedy Amy zrobiła coś, czego nigdy w życiu nie zrobiła.
Ona zemdlała.
*****
Kiedy Amy się obudziła, była w ambulatorium. Nadal miała na sobie ubrania z wcześniejszych zajęć, bez butów, które leżały starannie na podłodze obok jej łóżka. Przeciągnęła się leniwie i podsumowała swoją obecną sytuację.
Dobrze.
Mięśnie brzucha bolały ją przyjemnie w ten sposób, że właśnie przeżyła spektakularny orgazm, a chęć odbycia orgazmu zdawała się zniknąć. Prawdę mówiąc, poczuła się zadziwiająco rozbudzona. Większość szczegółów tego, jak ostatecznie się tak poczuła, była nieco niejasna, ale mogła się domyślić.
Amy usiadła i rozejrzała się. Jej sweter leżał na krześle w pobliżu, a Doktora nie było w zasięgu wzroku. Amy na przemian odczuwała ulgę i rozczarowanie jego nieobecnością.
Chłodna podłoga w ambulatorium dobrze się czuła pod jej bosymi stopami. Wzięła sweter i buty i poszła do swojego pokoju. Chociaż nie chciała brać prysznica i zmywać zapachu jego, no cóż, naprawdę chciała mieć czystą parę majtek.
Po szybkim prysznicu i założeniu dżinsów oraz nowego swetra, Amy udała się na mostek. Zanim weszła, usłyszała, jak się porusza, i nie była zaskoczona, widząc, że spod głównej konsoli wystają tylko jego nogi.
– Nie zrobiła sobie krzywdy, prawda? – zapytała Amy, podchodząc i stając obok jego nóg.
– Nie – powiedział Doktor stłumionym głosem. „Tylko standardowe naprawy. Chociaż teraz, kiedy już wstałeś” – podniósł się spod nóg i zerwał na nogi – „możemy już iść”.
Odwrócił się, rzucił dźwignię i przekręcił pokrętło.
– OK – powiedziała Amy. „Więc nie będziemy, wiesz…”
Spojrzał na nią spod grzywki. "'Wiesz co?"
„No cóż, co się stało” – powiedziała. – Nie będziemy o tym rozmawiać?
– Czy musimy? on zapytał. – Myślałem, że niewiele będziesz pamiętał.
„No cóż, sytuacja jest trochę niejasna” – przyznała. "Ale..."
– To wszystko – powiedział, odwracając wzrok. „To już koniec, na Sarvos XI utknął duży, migający znak ostrzegawczy i rozpoczynamy kolejną przygodę!”
– Och, OK – powiedziała, marszcząc brwi. – O ile jesteś pewien.
„Jestem pewien” – powiedział. „Absolutnie, z całą pewnością”.
Stanął obok niej i uśmiechnął się, sięgając po przełącznik obok jej dłoni. Kiedy otarł się o jej skórę, przepłynął przez nią znajomy przebłysk pożądania, a oczy Doktora rozszerzyły się. Zamrugali do siebie oszołomieni.
Doktor odchrząknął i powiedział: „No cóż, może głównie, być może na pewno”.