Niewidoma dziewczyna w deszczu: część 1

1KReport
Niewidoma dziewczyna w deszczu: część 1

Niewidoma dziewczyna w deszczu: część 1.
Romans.


„Hej, ogier” – powiedziała dziewczyna po mojej lewej stronie. „Może podzielisz się swoim starym, wielkim kutasem z moją pustą cipką?”

Spojrzałem na nią pod koniec kolejnego głębokiego pchnięcia między słodkimi udami kwiczącego pieprzenia pode mną, gdy walnąłem jej dobrze rozciągniętym chwytem w materac. Instynktownie młodsza kobieta mocniej przytuliła mnie do siebie, a jej długie nogi w czarnych pończochach owinęły się wokół moich rozstawionych ud i walących pośladków. Działałem na autopilocie. Robię to samo w kolejny piątkowy wieczór z dwiema gorącymi sukami z basenu maszynistek, które chcą odkryć, czy plotki są prawdziwe.

Zatrzymałam się na chwilę, pogrążona głęboko w gorącym, mokrym, obejmującym kobiecym seksie, gdy zmarszczyłam brwi w słabym świetle oświetlającym pokój bladożółtym blaskiem. Kogo pieprzyłem i kto prosił, żeby mnie pieprzono? Pokręciłem głową. Ich imiona. Jak znowu mieli na imię? Chryste, stary, aż tak daleko zaszedłeś?

Dziewczyna, która chciała być pieprzona, podeszła bliżej i objęła mnie ramieniem, przyciskając usta do mojej twarzy i polizała moje lewe ucho.

„Zachowaj trochę dla mnie, kochanie” – szepnęła, przeczesując prawą ręką moje gęste brązowe włosy. „Już dwukrotnie wysłałeś Suzie dookoła księżyca”.

Ach. Suzie. Chętna mała seksbomba Suzie. A ona była Dianą. Diana z ogromnymi balonami, nienasycona dupka i niezręczny hemoroid. Teraz byliśmy po tej samej stronie. Strona, która zaczęła się od kilku sugerowanych drinków po pracy i środka do celu, jakim jest skreślenie numerów 18 i 19 z mojej pieprzonej listy. Dwudziestu dwóch w basenie, więc do końca zostały jeszcze tylko trzy. Ta trójka była hardkorem. Te kobiety, które wiedziały, jakim jestem mężczyzną i które wiedziały, jak grać w moją grę. Absolutnie nie do przejebania, jak ich nazwał Jimmy. Mimo to był to dobry bieg. Prawie sześć solidnych miesięcy słodkiego rozmawiania ze wszystkimi 19-tką przez majtki w każdy piątkowy wieczór, aby zaspokoić moją próżność. Jak to się mówi: duży kutas będzie się pieprzył o każdej porze, w dowolnym miejscu i w dowolną dziurę.

Suzie syknęła z rozczarowania, gdy nagle wyszedłem z jej mokrej kabiny i przekręciłem się na czarnowłosą kusicielkę, którą była Diane i jej imponujące melony. Wypuściła szeroko oczy i powiedziała: „Och, ty wielki sukinsynu”, kiedy karmiłem ją swoją dumą i radością, gdy wyruszaliśmy niczym Apollo w podróż dookoła kosmosu. Kurwa, było to tak znajome jak wygodny sweter i tak samo gorące, gdy wpadłem w trud utrzymania swojej reputacji eksperta od kogutów i uśmiechnąłem się, gdy szklane oczy numeru 18 wróciły do ​​jej głowy, gdy wykrzyknęła swój pierwszy orgazm z kilku, zanim kazałem im obu uklęknąć u moich stóp i pozwolić im obu skosztować owoców naszej pracy.

Szkoda tylko, że żadne z nich nic nie znaczyło.

Cokolwiek.

*



Poniedziałkowy poranek minął w mgnieniu oka.

Betonowa dżungla dolnego Manhattanu lśniła i parowała pod ciągłymi opadami deszczu, które spadały z ołowianego nieba na początku tygodnia pracy. Jak zwykle, gdziekolwiek spojrzysz, wszędzie panował ruch od ściany do ściany, a ja siedziałem w moim Lambo i bezczynnie stukałem palcami w kierownicę, czekając, aż zmienią się światła przede mną. Po mojej lewej stronie jechała zużyta żółta taksówka, której kierowca wyglądał na równie zrezygnowanego, jak ja, gdy mijały minuty, a żaden skurwiel nie poruszył się nawet o centymetr.

Wszędzie wokół nas wielkie masy ludzi w godzinach szczytu docierały tam, gdziekolwiek się udali, co pomagało płacić rachunki, stawiać jedzenie na stole i trzymać wilka z daleka od drzwi. Pomrukująca fala skulonej ludzkości pracowała dla tego człowieka, aby mógł kupić kolejny jacht i wysłać swoje dwa i pół czwórki dzieci na Harvard. Przynajmniej w zapasach miałem czym oddychać. Pokój dla samotnego, mającego obsesję na punkcie seksu, trzydziestoletniego dupka, który nie troszczy się o nikogo poza sobą. Opiekuj się numerem jeden. Życie było wtedy o wiele prostsze. Jedyny los, który się liczy, to ten, który sam sobie stworzysz.

Wreszcie ruch zaczął się ruszać.

Nie wiedziałam, że los miał wobec mnie inne plany.

*

Światło rozbłysło głęboką czerwienią w mroku, gdy zatrzymałem się na przejściu dla pieszych i z sfrustrowanym westchnieniem obserwowałem, jak wszyscy zaczęli przechodzić przez jezdnię. Teraz mocno padało, a odgłosy burzy uderzały w dach samochodu i towarzyszył im szum wycieraczek poruszających się tam i z powrotem. Im szybciej znalazłem się na tym podziemnym parkingu, tym lepiej myślałem, gdy nagle spojrzałem w prawo, gdy coś przykuło moją uwagę.

Wtedy ją zobaczyłem.

Nie tyle ona sama, ile jasnobiały kij, który trzymała przed sobą. Zatrzymała się i pukała w przestrzeń przed sobą. Była całkowicie ukryta pod płaszczem przeciwdeszczowym, który wydawał się na nią o dwa numery za duży. Nie widziałem jej twarzy, ale było oczywiste, że albo była słabowidząca, albo może nawet całkowicie ślepa. Siedziałem i obserwowałem ją, gdy zdawała się zbierać w sobie przed wyjściem na przejście.

Kij zataczał krótki łuk, gdy ostrożnie podążała w stronę ludzi wirujących wokół niej. Nagle poczułem, że się spinam, gdy patrzyłem na nią z surrealistyczną fascynacją i podziwem dla tego, co robi. Czy szła do pracy? Zakupy? Cokolwiek to było, miała odwagę. Była tam. Tylko ona, jej za duży płaszcz przeciwdeszczowy, czarna spódnica do kolan, czarne pończochy i praktyczne buty przeciwko światu.

A potem ten świat się zmienił.

Zawsze jest TEN dupek. Dupek w pośpiechu, którego to nie obchodzi. Poczułam, że nagle pochylam się do przodu, gdy zobaczyłam go biegnącego w jej stronę. Wszystko działo się w zwolnionym tempie. Była w mniej więcej dwóch trzecich długości, kiedy ją uderzył. Było to przelotne uderzenie w ramię, ale wystarczyło, aby wytrącić ją z pętli i dziewczyna obracała się przez ułamek sekundy, po czym upadła na ziemię, tracąc przyczepność laski. Upadła twarzą w dół i leżała, a ludzie na nią patrzyli, ale nikt się nie zatrzymywał. Dupek obejrzał się przez ramię, zanim zniknął w tłumie.

Widziałem, jak wyciągała rękę i klepała ziemię wokół siebie. Wciągnęła się, trzymając nogi pod sobą, jakby próbując chronić swoje ciało, gdy deszcz zaczął słabnąć. Po prostu się gapiłem. Jak idiota. Co Ty do cholery robisz? Zrób coś. Idź jej pomóc.

*

– Czy z nią wszystko w porządku?

Spojrzałem w górę i zobaczyłem żółtego taksówkarza stojącego nad nami, gdy uklęknąłem obok dziewczyny, która wciąż tam leżała, zwinięta w kłębek. Za nami zmieniły się światła, a powietrze wypełniło się trąbiącymi klaksonami i wściekłymi kierowcami. Pokręciłem głową i przysunąłem się do niej bliżej. Jej kaptur był naciągnięty na twarz, a ja ostrożnie chwyciłem ją za rękę. Gdy tylko dotknąłem jej skóry, lekko się zdziwiła.

„Pani” – powiedziałem do niej cicho. „Pani, czy wszystko w porządku?”

Widziałem, jak skinęła głową. – Myślę, że tak. Mój kij. Jej głos był czysty i czysty. Miał w sobie śpiewną nutę z nutą irlandzkości.

Taksówkarz rozejrzał się. „Tam. Musimy ją zabrać z tego przejścia w bezpieczne miejsce. Czy chcesz, żebym…”

„Nie” – powiedziałem stanowczo. „Ja to zrobię. Ty dostaniesz kij”. Zmarszczyłem brwi, bo byłem zdecydowany być tym, który to zrobi. „Proszę pani, sięgnę pod panią i zaniosę panią na chodnik, dobrze?”

Nic nie powiedziała, tylko lekko się przekręciła, żebym mógł ją unieść, a ona jęknęła z bólu, gdy trzymałem ją przy sobie lewym ramieniem pod jej kolanami, a prawym podpierając jej górną część ciała. Po chwili stałem na chodniku, a taksówkarz kręcił się wokół niej.

„W porządku” – powiedziała nagle. „Możesz mnie teraz postawić”.

Co? Zamrugałem i zdałem sobie sprawę, że wciąż trzymam ją w ramionach. Lekko zawstydzony, delikatnie ją opuściłem i cofnąłem się, gdy sprawdzała swoje ubranie. Co ja robiłem? Miała się dobrze. Nie stała się żadna krzywda. Pozwólcie tej pani cieszyć się dniem. Poczułem się dziwnie. Naprawdę dziwne i nie miałem pojęcia dlaczego. Miałem przemożną potrzebę chronienia jej. Wziąłem głęboki oddech i próbowałem odzyskać równowagę. Jezus H. Chrystus. Cóż za sposób na rozpoczęcie poniedziałku.

„Przepraszam” – wymamrotałem, patrząc, jak otrzepuje płaszcz przeciwdeszczowy i bierze laskę od taksówkarza. „Chciałem tylko się upewnić, że wszystko u ciebie w porządku”.

To wtedy wszystko się zmieniło.

Odwróciła się na dźwięk mojego głosu, podniosła twarz w moją stronę i uśmiechnęła się.

*

„Dzień dobry, panie Sloane” – powiedziała Debbie, kiedy przechodziłam przez recepcję i podeszłam do dziewczyny za głównym biurkiem. „Dobry weekend?” – zapytała, posyłając mi aż nazbyt znajome spojrzenie: „Nie wiesz, że WSZYSTKIE dziewczyny mówią”?

Zwykle grałem w ich małą grę. Ale nie dzisiaj.

– Jakieś wiadomości? Zapytałem bez ogródek: „Wiadomości?”

Recepcjonistka przez chwilę patrzyła na mnie zmarszczyła brwi, po czym sprawdziła pocztę i serwer poczty e-mail wydziału ogólnego. – Hm, tylko prawne dowody z Millhouse, których oczekiwałeś. Stuknęła w klawiaturę: „Nic ważnego, jeśli chodzi o e-maile. Kilku szefów działów chce umówić się na spotkanie w tym tygodniu. Technicy wykonują skanowanie w czwartek o dziesiątej, więc wszyscy będą ponownie w pracy, dopóki nie będziemy gotowi”. .”

Skinąłem tylko jej głową, sięgnąłem po biuletyn firmowy leżący na blacie i jak zwykle zacząłem grzebać w misce w poszukiwaniu toffi do przeżucia. Po tych słowach udałem się do swojego biura, machając gazetą przez ramię. "Złapię cię później!" Myślami byłem zupełnie gdzie indziej i nie słyszałem, jak za mną wołała.

„Mamy dziś także sześć nowych dziewcząt, które zaczynają dzisiaj przygodę z basenem!”

*

Z dziesiątego piętra świat wygląda o wiele prościej.

Stałem przy oknie i patrzyłem na szarą bezładną metropolię, w której świat toczył się dzień po dniu swoimi sprawami. Godzina po godzinie. Minuta za minutą. Ale świat i moje miejsce w nim były ostatnimi rzeczami, o których myślałem. Jedyne o czym myślałem i co widziałem to jej twarz.

I te oczy.

Była całkowicie ślepa. W chwili, gdy obróciła swoją twarz w moją stronę, wiedziałem. Miała jasne, zielone oczy. Morskie zielone oczy. Ale nie to wprawiało cię w osłupienie. To byli jej uczniowie. Zwykle głębokie, czarne okno do duszy. Jej oczy miały jasny odcień mglistej szarości, otoczone ciemnymi rzęsami. Jej włosy pod kapturem wyglądały jak bogaty kasztan, a jej rysy były precyzyjne i dobrze określone. Przyłapałem się na patrzeniu na jej usta. Miała lekki, nadmierny zgryz, który nadawał jej uroczy wygląd przypominający wiewiórkę, co wywoływało uśmiech na mojej twarzy za każdym razem, gdy o tym myślałem. Czyli właściwie całe dwie godziny, odkąd ją „uratowałem”.

Stałem tam z taksówkarzem i obserwowałem ją, gdy odzyskała panowanie nad sobą i usadowiła się. Nie mogłem przestać na nią patrzeć, wiedząc, że nigdy się nie dowie, że jestem. Miała niewielką budowę ciała i miała około pięciu siedmiu lat. Nie żebym dokładnie to widział pod tym płaszczem przeciwdeszczowym. Sprawdziła laskę z małą kulką na końcu, upewniając się, że jest całkowicie wysunięta, po czym włożyła ukształtowaną plastikową końcówkę do prawego ucha, połączoną z urządzeniem zawieszonym na pasku w talii. Przypuszczałem, że było to jakieś urządzenie naprowadzające, na przykład nawigacja satelitarna.

„Ja uh”, powiedziała nagle, „dziękuję. To naprawdę miło z twojej strony, że mi pomogłeś”. Wyciągnęła prawą rękę jakąś stopę w moją lewą stronę. Spojrzałem na taksówkarza, który uśmiechnął się do mnie i machał czapką, wracając do taksówki.

Gapiłem się na jej rękę. Wyglądało na takie małe. Mam sześć jeden lat, a ona ledwo sięgała mi do brody. Powoli wyciągnąłem rękę i ująłem jej dłoń w swoją. Nastąpiło niezręczne przestawienie palców, zanim pozwoliła mi właściwie ująć swoje, i widziałem, jak przygryzała wargę, gdy na mnie patrzyła, jakby szukała porozumienia między nami. Uścisnąłem jej dłoń, ale jej nie uścisnąłem. Widziałem, że jej umysł pracował. Czując swoją drogę w ciemności z tym nieznajomym. Boże, była śliczna. Niezbyt ładna. Po prostu naturalnie ładna.

„Myślę, że muszę iść” – powiedziała. „Dla mnie ważny dzień i nie chcę się spóźnić”.

Nie chciałem puścić jej ręki. „Och, tak, przepraszam” – powiedziałem, puszczając ją. „Cieszę się, że u ciebie wszystko w porządku. Trzymaj się i życzę miłego dnia”.

Skinęła głową i przyłożyła palec do tego czegoś w uchu. Potem była wyłączona. Używając kija, skierowała się na północ, dokądkolwiek zmierzała, podczas gdy ja tam stałem, obserwując ją, jak odchodziła, czując się, jakby coś ważnego mi się wymknęło.

Pukanie do drzwi wyrwało mnie ze wspomnień. Odwróciłem głowę i zobaczyłem, jak mój asystent danych wsunął głowę przez drzwi.

"Dobry czas?" on zapytał. Jimmy był dobrym dzieckiem. Właśnie skończył dwadzieścia lat i został przydzielony do mnie na ostatni rok, aby mógł nauczyć się podstaw biznesu.

„Jasne” – powiedziałem, gestem zapraszając go do środka, zajmując miejsce za biurkiem i włączając komputer. Czas przestać marzyć i skoncentrować się na pracy. „Przyspiesz mnie”.

Jimmy usiadł przed biurkiem i zaczął czytać swoje notatki na tablecie. Kiedy mówił, znów zacząłem dryfować, a moje myśli kręciły się w głowie. To zaczynało robić się śmieszne.

„...a od dzisiejszego ranka w dziale sekretariatu i dźwięku pracuje sześć nowych dziewcząt”.

Co? Zamrugałam i zobaczyłam, że na mnie patrzy. "Przepraszam, co?"

Roześmiał się i wstał. „Nowe dziewczyny. Na basenie, szefie”. Podszedł do tablicy na ścianie po naszej prawej stronie. W górnej linii czerwonego markera widniały cyfry od jednego do dwudziestu dwóch. Liczby od jednego do siedemnastu zostały przekreślone. Jimmy wziął czarny marker i zaczął pisać notatki, które miały wyznaczać plan gry na dany dzień, który miał trwać przez cały tydzień. Co było gorące. Czego nie było. Co wymagało natychmiastowej uwagi, a co nie. W których spotkaniach musiałem uczestniczyć osobiście, a w których mogłem korzystać z komunikatora.

Na końcu znajdowała się lista sekretarek, które są w trakcie rotacji i które będą dostępne, gdy będę ich potrzebować. Dość powiedzieć, że większość z nich znałem osobiście.

– Nowe dziewczyny?

Jimmy włożył czarny marker z powrotem do garnka i sięgnął po iPada. „Pamiętajcie, że to ostatni poniedziałek listopada” – wyjaśnił. „W zeszłym tygodniu odbyła się sześciomiesięczna rekrutacja. Nowy nabór rozpoczyna się dzisiaj”.

Zrobiłem minę. Oczywiście. Moja głowa była wiele mil stąd. Dwa razy w roku firma odświeżała basen. Nowa krew, jak lubili to nazywać chrząkacze. Wóz z cipkami wrócił do miasta, aby psy gończe, które były wśród nas, znów zaczęły węszyć. Nie miałem wątpliwości, że moja młoda asystentka wiedziała o moich zajęciach pozalekcyjnych na basenie. – Czy jest coś, co powinienem wiedzieć? – zapytałem, gdy szedł do drzwi. Wstałam i podeszłam do tablicy.

Otworzył szklane drzwi i zatrzymał się. „Nie mam pojęcia. Jeszcze ich nie widziałem, ale firma Gravine twierdzi, że jedna z nich jest trochę wyjątkowa. Charlie z poczty już ich spotkał i napisał do mnie SMS-a. Mówi, że ta dziewczyna to inna dziewczyna. Później, szefie”. I z tymi słowami zniknął, a ja stałam tam z lekkim grymasem na twarzy.

„Coś innego” – mruknąłem i podniosłem czerwony marker.

Może potrzebowałem czegoś innego, żeby oderwać myśli od spraw.

Wyciągnąłem rękę i skreśliłem cyfry osiemnaście i dziewiętnaście.

*

Poniedziałek zamieniał się w to, co w branży nazywamy „gównianym show z włączonymi dzwonkami”. Wszystko, co nie miało się wydarzyć, wydarzyło się, a ważne rzeczy, które miały się wydarzyć, nie wydarzyły się.

Moje biuro najwyraźniej było okiem cyklonu i siedziałem przy biurku, jakbym kierował ruchem. Ludzie wchodzili i wychodzili przez cały ranek, gdy cena akcji się zmieniała, a ja byłem w stałym kontakcie z różnymi klientami, doradzając im, co powinni zrobić ze swoimi portfelami. Spojrzałem na ekran po lewej stronie i zobaczyłem Jimmy'ego, który błąkał się przy swoim terminalu, próbując zrozumieć dramat i dotrzymać kroku. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, gdy siedział na stołku z drgającymi nogami i stopami, z poluzowanym krawatem i rozpiętym górnym guzikiem białej koszuli. Witamy na imprezie, kolego.

– Nic mu nie będzie. – odezwał się głos z przodu.

To była Janet. Jedna ze starszych sekretarek z basenu, która została mi przydzielona, ​​ponieważ była jedną z najbardziej doświadczonych kobiet, które znały rutynę, gdy sytuacja stawała się trudna. Była także jedną z niesławnej trójki, która oparła się mojemu urokowi – choć tak naprawdę nigdy tego z nią nie próbowałem. Janet miała około czterdziestki i była mężatką od co najmniej dwudziestu lat. Była uczciwym przed Bogiem żołnierzem i była nieoceniona, gdy kupa uderzyła w wentylator. Jak teraz.

Spojrzałem na nią. „Tak, wiem” – odpowiedziałam. „Chcę tylko, żeby zachował spokój. Nie wpadał w panikę, gdy igła podnosi się i opada, tak jak to miało miejsce dziś rano”.

Żaneta uśmiechnęła się do mnie. „Kiedy się starasz, masz złote serce. Niewielu z nas widzi tę stronę, Mike”.

„Tak, cóż” powiedziałem, czując się lekko zawstydzony, „pozostawmy to naszym małym sekretem, huh”.

Śmiała się z tego. – W porządku, panie Sloane. kiedy zerknęła w lewo i spojrzała na tablicę, „Jak było osiemnaście i dziewiętnaście?”

„Żaneta”.

Trzymała ręce w górze. „W porządku, w porządku. To tylko ciekawostka. To całkiem niezła karta wyników, jaką tam masz. Jestem pod wrażeniem. Plotka uwielbia ludzi przygód” – drażniła się.

Usiadłem do przodu na krześle i utkwiłem w niej wzrok, a ona zachichotała z mojego dyskomfortu. – Jak się mają nowe dziewczyny? – zapytałem, gdy przygryzała wargę i starała się zachować powagę. Zarumieniła się, gdy na nią spojrzałem, i poprawiła się na krześle.

Pogroziła mi palcem. „Każda niewinna jak poranna rosa, draniu. Pozwól im przynajmniej się zadomowić. Reszta dziewcząt pokaże im, jak działa to miejsce i jak działa to miejsce w nadchodzących dniach”.

Moją uwagę przykuły migoczące strumienie danych na monitorze, które kierowały się na północ, gdy sygnał ponownie wzrósł. Sądząc po wyglądzie, duża część sprzedaży jest w przygotowaniu, co było złym znakiem. Trzymaj się, chłopcze, przez kilka dni będzie wyboista jazda. – Jest ktoś ciekawy? Powiedziałem bez ogródek.

Janet przechyliła głowę i spojrzała na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. „Hmmm, jest jedna dziewczyna. Całkiem inna. Wydział musiał poczynić dla niej jedno lub dwa specjalne przygotowania, aby mieć pewność, że się wpasuje. Dziś rano spędziłem z nią kilka godzin, pomagając jej się zaaklimatyzować. imponująca młoda dama. Wszyscy już ją kochają.”

Koncentrowałem się na skoku danych. „Specjalne ustalenia?” Wymamrotałem, tak naprawdę nie słuchając, „Dlaczego?”

Janet nadal na mnie patrzyła. – Ponieważ jest ślepa.

*

Ten poniedziałek był dniem, który trwał wiecznie.

To był dzień, w którym praca była wszystkim i liczyło się tylko to, aby być przy biurku i być gotowym na wszelkie ewentualności i możliwe wyniki. Wszyscy jechaliśmy na tej samej łodzi i wszyscy musieliśmy się upewnić, że wiosłujemy w tym samym kierunku. Kiedy późnym popołudniem zaczęło zachodzić słońce, mieliśmy wrażenie, jakbyśmy przeżyli burzę gospodarczą i przeszli przez nią w zasadzie w jednym kawałku.

Ale odkąd Janet opuściła moje biuro tego ranka, myślałem o czymś innym.

Coś, co w nadchodzących dniach będzie dla mnie znaczyło o wiele więcej.

*

Wtorek.

Rutynowo mieliśmy być o ósmej i być gotowi do pracy o ósmej trzydzieści, kiedy podłączyliśmy się do sieci i zaczęły napływać numery. Wyznaczone sekretarki w tle dbały o to, aby wszystko przebiegało sprawnie, zajmując się różnymi klientami i wydziały były na bieżąco z tym, co się dzieje.

Dzisiaj było inaczej. Zamiast udać się do swojego biura, udałem się do zachodniej części budynku, gdzie znajdowała się firmowa stołówka. Miejsce, którego zwykle unikałam z oczywistych powodów i chcąc trzymać się z daleka od hałasu i plotek, które niewątpliwie pojawiały się, gdy większość sekretarek spędzała tam przerwy w ciągu dnia. Spotkanie twarzą w twarz z numerami od jeden do dziewiętnastu nie było czymś, co bardzo mi się podobało, więc większość posiłków dostarczałam do mojego biura.

Stołówka zajmowała prawie połowę parteru, z przestronnym rzędem stołów i krzeseł, przy których siedzieli już różni ludzie, jedząc wczesne śniadanie przed rozpoczęciem dnia. Właśnie minęła siódma czterdzieści pięć i miejsce było zaskakująco zajęte robotnikami zebranymi w różnych grupach, a gwar rozmów i śmiechu wypełniał pomieszczenie wraz ze świeżym zapachem kawy i tostów.

Czując się nieco niezręcznie, udałem się do wolnego stolika obok jednego z okien, które skrzyło się porannym zimowym słońcem, i usiadłem, aby poczekać i obserwować.

Czekam, żeby zobaczyć, czy to była ona.

*

„Ona jest ślepa”.

Odkąd Janet wypowiedziała te słowa wczoraj w moim biurze, całą moją podświadomość całkowicie pochłonęła możliwość, że to była ta dziewczyna w deszczu, o której mówiła. Jakie były szanse? To musiała być ona.

Prawdopodobnie oznaczało to również, że musiałem pogodzić się ze świadomością, że jestem bardziej zainteresowany tą dziewczyną niż normalnie nowymi rekrutami do basenu. Czy było to spowodowane wczorajszymi wydarzeniami? Czy to dlatego, że miała tę niepełnosprawność? Czy zainteresowałem się tym, bo było mi jej żal? Czy to był perwersyjny seks? Upiłem łyk kawy i skrzywiłem się na myśl o swojej bezdusznej niedojrzałości. Nie bądź taki głupi. Żałosne było w ogóle zacząć tak myśleć i prawdopodobnie wynikało to bardziej z ciekawości niż czegokolwiek innego.

Byłem zainteresowany. Interesuję się nią. Jako osoba. Chciałem poznać jej imię. Kim ona była. Jaka ona była. Skąd ona pochodzi. Przede wszystkim chciałem, żeby mnie poznała.

Usiadłam z powrotem na krześle i próbowałam się zrelaksować. Nie czułem tego poczucia oczekiwania od Bóg wie jak długo. Przez ostatnie kilka lat związki były w zasadzie przygodami na jedną noc i nie miałam ochoty rozpoczynać dłuższego. Ze wszystkich kobiet, które ostatnio pieprzyłem, żadna nie wzbudziła mojego zainteresowania na tyle, aby ponownie zaprosić ją na randkę. Gdy się nad tym zastanowić, jedyną osobą, którą uważałbym za „przyjaciółkę”, byłaby Janet, ale prawdopodobnie wynikało to bardziej z faktu, że była nieosiągalna niż z czegokolwiek innego. Z Janet, mógłbym porozmawiać. Mógłbym z Janet odbyć przyzwoitą rozmowę i nie spędzać co drugiej sekundy na zastanawianiu się, jak dostać się do jej majtek – nie żebym odmówił, biorąc pod uwagę okazję, której Janet nigdy by nie zrobiła.

Więc oto byłem. Otumaniony. Zdezorientowany. Nerwowy. Siedziałam z wielką niemytą i czekałam, żeby zobaczyć, czy ta dziewczyna jest tym, za kogo ją uważałam. Zmarszczyłem lekko brwi, gdy każda myśl rodziła następną i następną.

Jeśli to była ona, to co?

*

W tym momencie do stołówki weszła grupa około sześciu kobiet i udała się na drugi koniec pokoju, naprzeciwko miejsca, w którym siedziałam.

Upiłem kolejny łyk kawy i spojrzałem na nich znad krawędzi plastikowego kubka. Czy była w tej grupie? Nadal się na nich gapiłam, gdy zajmowali miejsca, a trójka z nich podeszła do kontuaru i zamówiła różne rzeczy obsługującym dziewczynom.

Nagle przyszło mi do głowy, że mam tylko mgliste pojęcie o tym, jak ta kobieta wygląda i z tej odległości nie da się tego stwierdzić. Nie widziałem białego patyka ani niczego, co wyróżniałoby ją z tłumu. Odstawiłam kawę, przetarłam oczy i westchnęłam. Co ja do cholery robiłem?

„Nieczęsto widuje się wilka wśród owiec.”

Podniosłem wzrok i zobaczyłem Janet stojącą przede mną, trzymającą kawę i przyglądającą mi się uważnie. Posłałem jej krzywy uśmiech. „Myślę, że się zgubiłem” – odpowiedziałem kulawo, gdy usiadła naprzeciwko mnie.

„Aha” – powiedziała. „Na przestrzeni lat ciekawość zabiła wiele kotów. Powinieneś być ostrożny”.

Zmarszczyłem brwi, a ona pomachała ręką po twarzy.

„Nie martw się, Mike” – obiecała. „Nie powiem nikomu. Od wczoraj to wiem”.

Znany? Wiadomo co? Poruszyłam się na krześle, a Janet w dalszym ciągu wpatrywała się we mnie z lekkim uśmiechem na ustach. Spojrzałem na grupę rozmawiających kobiet po drugiej stronie pokoju, a ona uśmiechnęła się do mnie.

"Co?"

Usiadła do przodu. – Jak długo cię znam? Dziesięć lat? Mówiła dalej: „Daj albo bierz. Od pierwszej chwili, gdy zacząłeś jako stażysta w tym miejscu, byłeś mokry za uszami i dwa razy bardziej przestraszony. Przez lata widziałam wielu mężczyzn takich jak ty, przychodzących i odchodzących. Wszyscy odważni, brawura i nonsens. Ale ciebie, ciebie, zawsze uważałem za innego i miałem na ciebie oko. Tak jak powiedziałem, wiem. Usiadła wygodnie i upiła kolejny łyk kawy, obserwując moją twarz.

– Wyobrażasz sobie różne rzeczy – mruknęłam. Nie, nie była i doskonale wiedziałeś, że nie była. Jej zadaniem było poznać cię lepiej niż ty sam siebie, głupcze. Była dla ciebie jak druga matka.

– Chcesz ją poznać?

Dałem początek. Co? Spotkać ją? Tutaj? Już teraz? W stołówce? Poczułam, jak moje serce przyśpiesza, a przeze mnie przepływa prąd elektryczny, przez co czuję się lekko oszołomiona. Oczywiście, że chcesz ją poznać. Z jakiego innego powodu byłeś w tym miejscu? Miałem to nieznane uczucie, że wydarzenia nabierają tempa, a ja nie mam nad nimi kontroli jak zwykle. To sprawiło, że poczułam się niekomfortowo, a nie czułam się dobrze. Potrząsnąłem głową. Cały ten epizod przekraczał wszelkie granice.

Janet po prostu siedziała tam z porozumiewawczym uśmiechem na twarzy.

*

„Panie, chciałbym, żebyście poznali pana Sloane’a”.

Janet obejmowała mnie ramieniem, gdy staliśmy na drugim końcu stołu, przy którym siedziało sześciu nowych rekrutów, popijając poranną kawę i plotkując. Pięć kobiet odwróciło się do mnie i uśmiechnęło, spoglądając na siebie, zanim się przywitało. Tylko jedna dziewczyna siedziała spokojnie i tylko ona się liczyła.

Janet się przedstawiła, a ja po kolei skinąłem głową każdemu z nich. Ich imiona po prostu rozpłynęły się niczym poranna mgła, gdyż moja uwaga była skupiona na kręconej postaci o kasztanowych włosach do ramion, która siedziała pośrodku tej trójki po mojej lewej stronie, a pozostali po przeciwnej stronie stołu.

Janet zostawiła przedstawienie na koniec i nie miałem wątpliwości, że zrobiła to celowo.

„A to jest Heather” – powiedziała, wskazując młodą kobietę, która siedziała z przodu i słuchała uważnie. „Heather McCallister. Heather poznaje pana Sloane’a. Prowadzi dziesiąte piętro”.

Podniosła twarz i niepewnie uśmiechnęła się do nas. Najwyraźniej zdawała sobie sprawę, że wokół niej są inni ludzie, którzy ją obserwują. Usiadła nieco bardziej do przodu i splotła dłonie na kolanach. „Uh, cześć, cześć” – powiedziała ostrożnie. „Miło cię poznać”. Następnie wyciągnęła do mnie rękę, a pozostałe kobiety spoglądały na siebie z rosnącą ciekawością.

Spojrzałem na Janet, która uniosła brwi w rozbawieniu.

Przez chwilę wpatrywałem się w jej dłoń, po czym wyciągnąłem rękę, żeby ją ująć. Ostrożnie wsunęłam go w swój, upewniając się, że tym razem nie będzie plątania palców. Była ciepła i gładka w dotyku, a kiedy lekko ścisnąłem jej dłoń, zobaczyłem, jak podniosła głowę w moją stronę, teraz gdy już mniej więcej wiedziała, gdzie stoję. Te morskie oczy znów patrzyły prosto na mnie i przysięgam na Boga, że ​​poczułem, jak coś się we mnie zmieniło.

Nagle przyszło mi do głowy, że nosi okulary.

„Ja też miło cię poznać, Heather” – uśmiechnąłem się, gdy uścisnęliśmy dłonie. „Witamy w zakładzie dla obłąkanych”.

*

"Pada śnieg!"

Odwróciłem się na krześle i wyjrzałem przez okno biura. Z pewnością tak było. Wielkie, porywiste wiry smaganych wiatrem płatków śniegu szumiały na szybie, a świat poniżej powoli zmienił się z chorobliwej betonowej szarości w krainę czarów bieli. Zimowe burze zawsze robiły większe wrażenie, oglądane z dziesiątego piętra.

To był czwartek. Właśnie minęła druga po południu, a praca wciąż była upierdliwa i męcząca, jak zawsze od tego poniedziałkowego poranka, kiedy zaczynał się tydzień. Nie można było wysiąść z tego pociągu, dopóki nie zabrakło mu pary lub gdy na rynkach nie zapanował zdrowy rozsądek.

Jimmy rysował numery na tablicy, a Janet odbierała telefony.

– Ted na dwójce – powiedziała, przykładając telefon do imponującej piersi. Posłała mi zbolałą minę i skrzywiła się, gdy drugi telefon komórkowy w jej drugiej ręce zapiszczał.

Pokręciłem głową i przeciągnąłem palcem po gardle. Och, pieprzyć to. Pieprzyć Teda i jego bzdury w stylu „Wyświadcz mi przysługę, kolego. Porozmawiaj z tym i tym o tym i tamtym i jak to załatwimy dzisiaj lub jutro”. Chryste, ile razy przez te lata wyciągałem jego chudy tyłek z gówna. Jak mu powtarzam; „Jeśli nie chcesz wylądować w tym gównie, to w ogóle nie wskakuj do niego!”

Janet znała tę technikę. – Pan Sloane mówi, żebyś sobie poszedł, Ted. Jest zajęty. Następnie rozłączyła się i odebrała drugi telefon komórkowy, zbierając różne teczki pełne dokumentów.

Podskoczyłem i pocałowałem ją w policzek. „Gdzie byłeś, kiedy miałem osiemnaście lat? Poślubiłbym cię na miejscu. Życie byłoby o wiele prostsze i prawdopodobnie o wiele przyjemniejsze, gdybyśmy to zrobili”.

Janet wyrwała się z mojego uścisku. „Kiedy miałaś osiemnaście lat, rodziłam drugie dziecko. Tam właśnie byłam. Nie martw się, ktoś przyjdzie.” Zatrzymała się w drzwiach i odwróciła się, żeby na mnie spojrzeć. „Może ktoś już to zrobił”.

Potem zniknęła, a ja stałem tam, gapiąc się za nią, zastanawiając się, o co do cholery w tym wszystkim chodzi, zanim przerwał mi Jimmy, który chciał, żebym podpisał jeszcze kilka dokumentów, zanim zostaną wysłane do biura pocztowego.

Dzisiejszy dzień zapowiadał się na jeden z takich.

I jak zawsze, zawsze towarzyszyła mi w myślach, od czasu naszego pierwszego właściwego poznania.

Na zewnątrz burza ustała, gdy zima nastała w sezonie.

*

"Jesteś chory?"

"Co?"

Brad usiadł na stołku i pochylił się nad barem. Gdy piątkowy wieczór nabrał pełnego rozpędu, miejsce było pełne i tętniło życiem. „Powiedziałem, czy jesteś chory?” – powtórzył z bełkotem w głosie, gdy drink go pochłonął.

Pokręciłem głową i rozwiązałem krawat. Mimo że na zewnątrz leżała stopa śniegu, w środku było jak w piekarniku. – Nie, dlaczego pytałeś? Krzyknęłam, przekrzykując hałas.

Brad prychnął i szturchnął Jerry'ego, który mamrotał do piwa. – Posłuchaj tego palanta – mruknął. Brad był dużym facetem z ogromną łysą głową. „Ponieważ ty i ten twój za długi kutas zwykle w piątkowy wieczór o tej porze napychacie się dziewczynom z basenu. To znaczy, pieprz mnie, masz przez ostatnie sześć pieprzonych miesięcy co tydzień ruchałem się z inną laską. Więc ergo, masz zarazę, prawda?

Jerry podniósł do połowy opróżnioną szklankę. „Dokładnie o tym myślę” – wzniósł toast. „Niektórzy z pozostałych chłopaków zaczynają się denerwować. Ludzie zakładali się, że przejdziesz przez nowy nabór w niecały miesiąc. To znaczy, pamiętaj. kilka lat temu? Zrobiłeś cztery w tydzień. Mówisz o waleniu w cipkę na koniec. Musisz utrzymać swoją reputację. Mam dla ciebie dziesięć dolców, żebyś zrobił nowicjuszy w niecały miesiąc. spójrz, „łącznie z tym dziwnym”.

Zamrugałam i spojrzałam na niego. On i jego zmierzwione rude włosy i ruda bródka. Jerry może i jest dupkiem, ale był mądrym dupkiem. Inteligentny w tym sensie, że znał swoje ograniczenia i wiedział, z kim nie zadzierać.

– Dziwny?

Machnął ręką, na co Brad skinął głową. „Ślepa laska. Widziałeś ją?”

„Być może” – odpowiedziałem defensywnie. „Co sprawia, że ​​myślisz, że ja też chciałbym to zrobić z nią?”

Jerry spojrzał na mnie zaskoczony. – Stary, żartujesz? zaśmiał się. „Jeśli ma cycki i cipkę, jesteś tam jak chętny bóbr. Do diabła, wszyscy faceci wiedzą, że tym razem przeleciałeś prawie cały basen. Pomyślałem, że masz ochotę na nowe wyzwanie”.

Wróciłem do baru i zastanawiałem się nad swoim drinkiem. Ten dupek tylko powtarzał to, co myślała większość ludzi, a ja zwykle wzruszałam ramionami ze śmiechem. Nie tym razem. Byłaby wyzwaniem, w porządku. Ale nie o takie wyzwanie mi chodziło. Potrząsnąłem głową. „Nie, nie dla mnie. Nie tym razem. Nie jestem aż tak wielkim kretynem, żeby wykonać taki wyczyn tylko po to, żeby powiedzieć, że tego dokonałem”.

Brad pomachał mi butelką przed twarzą i klepnął mnie po ramieniu. „Widzisz, on jednak ma jakąś moralność. Bardzo mądry. Wiele osób opiekuje się tą małą damą i nie sądzę, żeby ktokolwiek pozwolił im to przymierzyć. Nie zrozumcie mnie źle. reckon she can handle herself just fine and dandy. I mean, she does shit you wouldn't believe. Seriously, the way she gets around the way she does. It's fucking amazing. She does the audio thing. She came into retentions the other day and everyone was like, you know, oh shit, what do we say? What do we do around her? But nope, in she comes with Lucy to help her get settled and away she goes like a fucking pro. By the time we got to lunch every one loved her. She's smart. Knows her onions does that one. Amazing gal."

Jerry nodded. "Have you seen her eyes?"

I took a swallow of beer.

Brad sighed. "Yeah. Ain't they something. I mean, don't get me wrong, she ain't a great looker like, say, Hallie or that Suzi, but she's damned pretty in a natural sort of way. It's those eyes that do it. I had to talk to her for a bit and I swear every sane sensible thought disappeared out of my head when she looked at me. Fucking spooky. Ain't that right, Jerry?"

Jerry nodded. "Yeah, that's pretty much the gist of it."

All three of us sat in silence looking at our reflections in the big mirror behind the bar.

"She's probably still a virgin," said Brad suddenly with a big sigh, "What a fucking crime."

I stared at my doppelganger staring back at me.

*

Up State looked like the perfect Christmas card.

The storm had passed and dumped about two feet of snow on the ground and the air had that icy crispness to it that added a layer of frost on top as I stood looking out across the flatlands of my parent's property. Thankfully, most of the roads had been cleared and I was able to head North to spend the weekend away from my Manhatten apartment and the distractions of city life and living.

"Want to talk about it?"

I turned to see Mom trudging towards me wrapped up like a little Eskimo. She stopped beside me and raised her hand to shield her eyes against the low morning sun.

I dug deeper into my heavy black coat and turned back to look at the view. "No, I'm fine," I said with a slow smile, "You'll find out soon enough if things change."

"Is it a girl?"

I didn't reply but just shrugged my shoulders. I needed to clear my head. This past week had turned many certainties in my life upside down. Things that were my bedrock and which my life revolved around. A good life that had taken an immense amount of effort to attain. The reward you get out is only worth the effort you put in. A good life with good living and a lot of sex without consequences.

I felt Mom snuggle up to me and slip her arm through mine. "Of all my children, you were the one I worried about the most growing up. Not because you were the youngest but because I've always felt you were the loneliest. The sort who would find it the hardest to settle down. You're like your Grandfather. Too much of the free spirit in him too. Then one day, out of the blue, he met your Grandmother quite by chance. A turn a different corner sort of thing. And here we all are," She looked up at me, "The only thing that matters in this life is to be happy. More than anything it is the one thing you should be looking for. Before time takes it away from you."

She let go of my arm. "Take as long as you need, son. Dinner is on the stove."

I watched her go and realized I didn't need to go looking for anything.

I had already found it.

*

End of Part 1.
Story continues in Part 2.

Podobne artykuły

Pierwsza gra w pokera swing

Mniej więcej dwa tygodnie po tej wędrówce zostaliśmy zaproszeni do domu Jima i Marilee na grilla, a wieczorem zagraliśmy w karty, przyniosłem butelkę Southern Comfort dla dziewcząt i butelkę Tequili dla Jima i dla mnie. Spędziliśmy około dwóch godzin grając w Piki i pijąc. Wszyscy dostawaliśmy trochę zmarnowanych strzelanek z Jimem i mną, a dziewczyny piliśmy Southern Comfort i Squirt, ja byłem barmanem. Jim i ja wybiegliśmy z Tequili, zrobiliśmy sobie przerwę od kart i pobiegliśmy do sklepu monopolowego po kolejną butelkę. Po drodze zasugerowałem Jimowi, że możemy spróbować zamienić się żonami, jeśli mu się to nie spodoba. Powiedział, że pewnie...

1.6K Widoki

Likes 0

Więcej niż się spodziewała w części 2

WIĘCEJ NIŻ SPODZIEWAŁA SIĘ NA CZĘŚĆ 2 Część 1 opisuje „JB” owdowiałą, zamożną farmerkę, która ma przyjaciela, który przyznaje mu się (pod wpływem alkoholu), że ma fantazję o byciu krępowanym drążkiem i że JB ją zaskakuje, krępuje, drażni, a następnie puszcza i pozostawia ją wściekłą z powodu całego incydentu…. Niosąc moją torbę smakołyków z powrotem do ciężarówki, nie mogłem powstrzymać się od chichotu, gdy usłyszałem, jak krzyczy i przeklina mnie przez cały spacer. Myślę, że mój scenariusz gwałtu mógł być dla niej trochę za trudny. No cóż, albo zadzwoni po gliny, albo do mnie. Czas pokaże. Wskakuję do ciężarówki i ruszam...

2K Widoki

Likes 0

CZERWONE BUTY KOWBOJSKIE

Christy zajrzała do swojej szafy, zastanawiając się, jaki strój założyć na zwykłe sobotnie wyjście, a ponieważ pochodzi z Ft. Worth w Teksasie, jej celem z pewnością był jeden z wielu kowbojskich barów, które rozsiane były w krajobrazie Metroplex. W końcu zdecydowała się na długą sukienkę w stylu country, która miała głęboki dekolt u góry, a jednocześnie była wystarczająco luźna, aby umożliwić jej swobodę ruchów na parkiecie. Położyła ubranie na łóżku i usiadła przed lustrem toaletki, żeby czesać swoje długie blond włosy. Nie było wątpliwości, że Christy miała oszałamiające ciało! Długie, szczupłe nogi, płaski brzuch, pełny, ale ciasny tyłek, duże czerwone sutki...

1.7K Widoki

Likes 0

Moje pierwsze doświadczenie gejowskie_(2)

Wprowadzenie Był piątek wieczorem i siedziałem w domu, oglądając porno jak zwykle. Kiedy zdecydowałem się spojrzeć na Craigslist, co zwykle robiłem, ponieważ tak mnie podniecały wszystkie kutasy, które potrzebowały ssania. Dzisiejszy wieczór będzie jednak trochę inny niż większość nocy. Skończyło się na wypiciu kilku lub wielu drinków i opublikowaniu własnego ogłoszenia, którego nigdy wcześniej nie robiłem. Opublikowałem mój dodatek, mówiąc, że mam 26 białych w dobrej formie i szukam fajnego dużego kutasa do ssania. W tym momencie mojego życia nigdy wcześniej nie ssałem kutasa, ale byłem tak napalony, że chciałem po prostu doświadczyć, że Ktoś wysyła mi zdjęcie i mówi, żebym...

2.1K Widoki

Likes 0

Walka kotów 22 zmiany

WARUNKI tinton — 2 1/2 sekundy widmo - 2 1/2 minuty Toton –   2 1/2 godziny minton – 2 1/2 dnia daycon – 2 1/2 tygodnia Malant – 2 1/2 miesiąca ilość — 2 1/2 roku galant - 2 i pół wieku Metson — 2 1/2 cala Maclon — 2 1/2 stopy Heckson - 2 1/2 mili tetson - 2 1/2 akrów jednostka -    2 1/2 ccs Postacie Bill Axor (AKA Ambrose) – klan lwa, Cit-Chac-Coh King Tomco Traxor - zmarły ojciec Billa, klan lwa Król Tobias Traxor - martwy brat Billa, klan lwa Królowa Trianna Axor — zmarła matka Billa...

2.1K Widoki

Likes 0

Steve i Jessica, rozdział 1

Rozwód Jessiki był paskudny. Jej były walczył ze wszystkim, a rachunki adwokata były oszałamiające. Ale dostała opiekę nad swoją córeczką i tylko to się liczyło. Znajdzie sposób na zapłacenie rachunków. Sześć miesięcy później jej sytuacja finansowa była gorsza. Były był powolny na alimenty, płacenie za opiekę dzienną pochłaniało około połowy czeku, jak się wydawało. Adwokat miał rozpocząć postępowanie prawne w sprawie swoich rachunków. Jessica nie wiedziała, co robić. Jako asystent kontrolera w średniej wielkości firmie pokusa stała się zbyt wielka. Zaczęła przesyłać niewielkie kwoty pieniędzy na specjalne konto, z którego miała dostęp do wypłaty środków. Na początku zaczęło się powoli, ale...

2K Widoki

Likes 0

Leśniczy i Wróżka

Pot zebrał się na jego czole jak tłum w czarny piątek. Jego topór zawył, przecinając powietrze. Kawałek po kawałku sękatego drewna rozdzierany przy każdym potężnym zamachu. Topór wbił się w włóknisty rdzeń kłód z siłą i wyćwiczoną łatwością. Leśniczy orał dalej. W większości nieświadomy swojego pięknego otoczenia. Drzewa górowały nad nim tworząc niemal idealny krąg. Ich woskowe liście rzucają głębokie, długie cienie na ściółkę leśną. Wszędzie wokół niego cykl rozkładu, odnowy i życia był oczywisty. Duże, bulwiaste grzyby z nabrzmiałymi głowami wyślizgiwały się przez ziemię w wilgotne powietrze. Małe futrzaste stworzenia walczyły, pieprzyły się i szukały pożywienia. Baldachim drzew chroni ich...

1.2K Widoki

Likes 0

Król 3

2070, orbita Ziemi. Król To było zabawne Doc, dzięki za wszystko (Król umiera). Doc Holiday „Żegnaj, panie Sims”. XXIV wiek, przestrzeń Federacji. Życząc Steve'owi i jego rodzinie powodzenia, Kevin opuszcza bazę gwiezdną 12, aby rozpocząć nowe życie w XX wieku. Zaraz użyje tej samej techniki, której użył kapitan James T. Kirk, gdy on i jego załoga cofnęli się w czasie, kiedy skontaktował się z nim inny statek. Zrozumiałe, że Kevin jest zaskoczony, gdy pilot drugiego statku mówi „Witam Panie Sims, tak miło cię znowu widzieć”. Kevin jest jeszcze bardziej zaskoczony, gdy widzi, że drugi statek jest dokładnym duplikatem jego statku. Pilot...

2.2K Widoki

Likes 0

Młoda chce być modelką zabraną

„Jestem jak zwierzę, które żywi się nią, gdy pochłania moje gorące pragnienie. Raz nakarmiony, już nie wilk.” Znajomy powiedział mi o córce przyjaciela, który chciał rozpocząć karierę modelki. Dostałem jej ograniczone portfolio i inne informacje; Jej imię Alla - lat 23 - nigdy nie wyszła za mąż - około 5'6 cali wzrostu - nie więcej niż 115 funtów - długie kasztanowe włosy - jej wspaniałe rysy twarzy są pozbawione skaz jak porcelanowa porcelana - smukłe ciało - małe piersi - idealny tyłek w kształcie serca .Jednym z moich najbardziej udanych działów biznesowych jest Fashion Modeling Agency and Cosmetics.Jako właściciel międzynarodowego konglomeratu...

1.5K Widoki

Likes 0

Część biznesowa 1

Jeb mruknął, ostrożnie kładąc ostatnią nieprzytomną dziewczynę na podłodze. Cofając się, zatrzymał się, by podziwiać ich nagie kształty, po czym zawołał swoją matkę, Amy, by je posprzątała. Wtargnęła do środka, dokoła i po babci, i zawołała: „O Jeb, przeszedłeś sam siebie! Randal będzie tak zadowolony, że założę się, że zatrzyma tę srebrzystą blondynkę dla siebie. – dodała bezczelnie, a on zachichotał. Za nią ciągnęła się maleńka dziewczyna o mocno opalonej skórze, blond grzywie i szokująco fioletowych oczach. „Cześć Violet, kochanie. pochylił się, żeby ją pocałować, a ona zarumieniła się słodko. „Teraz Violet, wezmę tę dwójkę, poradzisz sobie z nimi, prawda? Amy...

1.5K Widoki

Likes 0

Popularne wyszukiwania

Share
Report

Report this video here.